Patryk Małecki: Z outsidera do składu mistrza Polski?

Pomóc Zagłębiu w walce o utrzymanie (czyli grę w II, a nie III lidze) i wypromować się - to były dwa główne cele Patryka Małeckiego, kiedy zimą przechodził do sosnowieckiego klubu z Wisły Kraków na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Pierwszego raczej nie uda się już osiągnąć, a drugi? - Mam nadzieję, że się udało. Ja jestem zadowolony z pobytu tutaj - mówił w rozmowie z nami młody snajper zaraz po sobotnim meczu z kielecką Koroną.

Paula Duda
Paula Duda

- Liczymy na to, że Patryk wywalczy sobie w Zagłębiu miejsce w pierwszym składzie i będzie miał okazję do częstych występów w pierwszej lidze - komentował zimową przeprowadzkę Małeckiego szkoleniowiec Wisły, Maciej Skorża. Niespełna 20-letni napastnik w barwach Białej Gwiazdy rozegrał dotychczas 12 spotkań w ekstraklasie i zdobył jednego gola. Nie mógł liczyć jednak na regularne występy pod Wawelem, chociaż wciąż uchodzi tam za spory talent. Ale aby go rozwijać, musiał grać. - Dlatego zdecydowałem się na wypożyczenie do Zagłębia, którego absolutnie nie traktowałem i nie traktuję jako zsyłki - zapewnia wychowanek Wigier Suwałki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Wypożyczenie okazało się dla Małeckiego strzałem w "dziesiątkę". Nie tylko nie miał kłopotów z wywalczeniem sobie miejsca w pierwszej "jedenastce" słabego Zagłębia, ale także szybko stał się jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, jego zawodnikiem. Choć natura nie obdarzyła go najlepszymi warunkami fizycznymi (mierzy tylko 170 cm), imponuje sprytem oraz szybkością. Niejednokrotnie zdarzało się tak, że był jedynym graczem swojej drużyny, który stwarzał jakiekolwiek zagrożenie pod bramką rywala. Tak było w sobotnim spotkaniu z Koroną Kielce, przegranym przez sosnowiczan 0:2. - Nie postawiliśmy Koronie zbyt dużego oporu, chociaż chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony i przede wszystkim zagrać dla kibiców. Co zawiodło? Jak zwykle skuteczność, ale przede wszystkim brak koncentracji - podsumowuje mecz w Kielcach "Mały".

Akurat jednak do niego sztab szkoleniowy Zagłębia nie mógł mieć większych pretensji po tym starciu. Biegał, starał się, czego niestety, nie można powiedzieć o jego klubowych kolegach. - Zostawiam tu serce na boisku. Powinniśmy całą drużyną grać trochę lepiej, a może wtedy wyglądałoby to nieco inaczej. Na razie jednak zajmujemy takie miejsce w tabeli, jakie zajmujemy. Być może nasze umiejętności są za skromne na pierwszą ligę - ocenia piłkarz, który wierzy, że karnie zdegradowany klub z Sosnowca będzie jeszcze zwyciężał w tym sezonie. - Przegrywamy mecz za meczem, ale zła karta musi się w końcu odwrócić i może zaczniemy jeszcze wygrywać w pierwszej lidze - wyraża nadzieję Patryk.

Uczestnik ubiegłorocznych mistrzostw świata U-20 nie kryje jednak, co było dla niego najważniejsze przy wypożyczeniu do outsidera polskiej ligi. - W każdym spotkaniu daję z siebie wszystko, bo chcę pomóc Zagłębiu, ale też, nie ukrywam, promować siebie. Zaraz po zakończeniu sezonu wracam do Krakowa - mówi filigranowy snajper. Czy jednak ma szanse na przebicie się do składu naszpikowanego gwiazdami mistrza Polski? - Na pewno o to powalczę. Łatwo nie będzie, ale słyszy się, że kilku zawodników odejdzie i tu upatruje swojej szansy. Zobaczymy, czy będę pasował do koncepcji gry trenera Skorży. Trenowałem pod jego okiem przez pół roku. To zarówno bardzo dobry szkoleniowiec, jak i człowiek. Myślę, że znajdzie dla mnie miejsce w Wiśle - mówi Małecki oraz dodaje: - Jestem zadowolony z pobytu w Sosnowcu. Ważne dla mnie jest to, że cały czas gram, że dostaję tu szansę przez całe 90 minut, a czy moja gra zostanie zauważona przez szkoleniowców Wisły, to się zobaczy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×