Nie jesteśmy złą drużyną - rozmowa z Marcinem Popławskim, piłkarzem Motoru Lublin
Lublinianie już po trzech kolejkach przestali być dostarczycielami punktów. W środę przekonał się o tym Widzew Łódź, remisując na wyjeździe 0:0. Na łamach portalu SportoweFakty.pl 29-letni zawodnik mówi o obecnej sytuacji drużyny.
Paweł Patyra
Paweł Patyra: W środę nie daliście się ograć Widzewowi Łódź. Ten remis wyjątkowo cieszy?
Marcin Popławski: Po tym remisie i zwycięstwie chcieliśmy nie tylko zremisować, ale powalczyć o coś więcej. Z przebiegu meczu nie wyglądało to najgorzej - mogliśmy wygrać, mogliśmy też przegrać, ale na pewno nie było różnicy między Widzewem a nami. Można powiedzieć, że graliśmy mądrze i bardziej efektowniej, niż oni, bo grali tylko piłki do przodu na Robaka. Nie pokazali nic specjalnego. My, oprócz woli walki, zaprezentowaliśmy niezłą grę.
Z tym, że mogliście przegrać to się nie zgodzę. Widzew oddał tylko jeden celny strzał, a i to z przypadku. Poza tym, bardzo pewnie graliście w defensywie.
- No, tak. Przez kurtuazję trzeba powiedzieć, bo to jednak Widzew. W tamtym sezonie w Łodzi Robak strzelił nam bramkę w 87. minucie, a wcześniej mieliśmy tyle sytuacji, ilu nie mieliśmy w całej rundzie. Na pewno przełamaliśmy kompleks Widzewa, bo jeszcze nie zdobyliśmy z nimi punktu, a teraz się to udało. Tak prawdę powiedziawszy to zremisowaliśmy z ekstraklasową drużyną.
Nie przestraszyliście się też wyżej notowanego rywala.
- Myślę, że gdybyśmy od początku grali swoje, od razu zaatakowali przeciwnika to byłoby jeszcze lepiej. A tak podeszliśmy bojaźliwie do tego meczu i w miarę upływu czasu rozluźniliśmy się, ale już nie starczyło siły i umiejętności, żeby wygrać.