Arkadiusz Pawłowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda ze sportami walki?
Artur Zając
: - Od dziecka lubiłem boks i zapasy, ale po obejrzeniu kultowego "Wejścia Smoka" wiedziałem, że muszę trenować karate i tak to się zaczęło. W 1985 zacząłem trenować judo, rok później wziąłem się za karate kyokushin, a od 1988 roku do dziś zajmuję się kickboxingiem.
Czy masz jakichś idoli w świecie sportów walki?
- Idoli specjalnie nie miałem, ale byli zawodnicy, którzy byli dla mnie inspiracją. Na pewno był to Marek Piotrowski, ale także Benny Urquidez, Ernesto Hoost, Rob Kaman, Branko Cikatić, Bill Wolec i Ramon Dekers.
Zajmujesz się wieloma dyscyplinami. Którą z nich upodobałeś sobie najbardziej?
- Najbardziej kickboxing, a w szczególności jego twarde odmiany takie jak K-1, full contact i muay thai.
Jesteś nie tylko zawodnikiem, ale i organizatorem gal sportów walki. W której roli odnajdujesz się lepiej?
- Jedno i drugie bardzo mi się podoba, sprawdzam się i tu i tu.
Jakich rad udzieliłbyś młodym sportowcom, którzy chcą osiągnąć sukces w sportach walki?
- Przede wszystkim odpowiednie podejście do tego, co chce się osiągnąć, bez względu na to, czy ma to być rekreacyjnie, czy wyczynowo. Trzeba wierzyć w to co się robi, utrzymywać koncentrację na celu, ważna jest samodyscyplina i dystans zarówno do siebie jak i do świata. Pozwala to lepiej spojrzeć na porażki oraz wygrane, oraz wyrobić sobie dyscyplinę jako nawyk. Wszystko inne przyjdzie w odpowiednim momencie.
Co jest twoim największym atutem na ringu, a nad czym musisz jeszcze popracować?
- Moją najlepszą cechą jest odpowiednie podejście psychiczne do treningów i walki. Wiadomo jak to jest, czasami nie chce się trenować, a przed walką jest stres, są obawy. Zawsze staram się być jak najlepiej przygotowany fizycznie do startów.
Walczyłeś raz na gali KSW w formule MMA, niestety walka zakończyła się porażką. Jak wspominasz ten pojedynek?
- Przed walką na KSW nie miałem pojęcia o tym, czym jest MMA i z czym to się je, ale kiedy panowie Kawulski i Lewandowski zaproponowali mi występ, zgodziłem się od razu. To był bardzo pouczający i ciekawy epizod w mojej karierze, wspominam to jako wielką frajdę, zresztą, każdy start wspominam z satysfakcją.
Jakie są twoje ambicje i marzenia poza ringiem?
- Chciałbym rozbudować moją organizację BMAF, no i oczywiście żeby moja rodzina była zdrowa i moim przyjaciołom się dobrze powodziło, bo dobrze mieć w swoim środowisku znajomych, którzy są zadowoleni z życia.
Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem w ringu?
- Ja co prawda teoretycznie skończyłem karierę w 2010 roku, ale mam zamiar wrócić na dwie walki. Myślę o pojedynku z moim rówieśnikiem i dobrym kolegą, a do tego wspaniałym zawodnikiem i trenerem Radkiem Laskowskim. To byłby taki rewanż sprzed 23 lat i mały powrót do przeszłości.
Kogo widzisz jako przyszłość polskich sportów walki?
- W polskim kickboxingu jest cała masa zawodników młodego pokolenia, którzy już teraz prezentują bardzo wysoki poziom sportowy, chociażby Janek Lodzik, Michał Królik, Jarek Dashke i jeszcze można długo wymieniać. Jest przecież jeszcze starsze pokolenie, które walczy cały czas na świecie na wysokim poziomie i z sukcesami, mówię tu o ludziach jak Tomek Sarara, Łukasz Ranbalski. Nie można zapomnieć jeszcze o mocnych dziewczynach jak Kamila Bałanda, Iwona Nieroda czy Kinga Siwa.