TdF: ależ sensacja. Afrykanin znów to zrobił

Getty Images / Tim de Waele / Na zdjęciu: Biniam Girmay
Getty Images / Tim de Waele / Na zdjęciu: Biniam Girmay

Drugi etap podczas tegorocznego Tour de France padł łupem Biniama Girmaya. Kolarz z Erytrei ponownie zaskoczył cały świat i w sobotę (6 lipca) okazał się najlepszy.

W piątek (5 lipca) kolarze po raz pierwszy w tegorocznym Tour de France rywalizowali w jeździe na czas. Najlepszy okazał się mistrz świata Remco Evenepoel, dzięki czemu odrobił część strat do liderującego Tadeja Pogacara.

W kolejnym dniu zawodnicy mieli do przejechania 183-kilometrowy etap. Mnóstwo górek i pagórek zapowiadały bardzo interesującą batalię pomiędzy uciekinierami a peletonem.

Krótko po rozpoczęciu rywalizacji na czele znajdowało się trzech kolarzy - Jonas Abrahamsen, Stefan Bissegger oraz Neilson Powless. Udało im się uzyskać ponad minutę przewagi nad peletonem, który nie zamierzał wypuścić kolejnych zawodników. W pewnym momencie na czele pozostał osamotniony pierwszy z wymienionych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski

Abrahamsen zdołał zbudować sobie ponad 6-minutową przewagę nad peletonem i raz po raz zgarniał wygrane na górskich premiach. Skorzystał także na lotnym finiszu, gdzie 17 punktów zgarnął jadący w zielonej koszulce Biniam Girmay, zwycięzca 3. etapu tegorocznego TdF.

Im bliżej było końca, tym więcej pracowały ekipy sprinterów. Dla zawodników sporym problemem była także ulewa, która rozpoczęła się 36 kilometrów przed metą. Skupić się musiał między innymi Michał Kwiatkowski, jeden z najbardziej doświadczonych kolarzy grupy INEOS Grenadiers.

Na 14 kilometrów przed końcem etapu Abrahamsen został "połknięty" przez peleton. I mimo że liderzy grupy polskiego zawodnika dotarli bezpiecznie do mety, to nie walczyli o końcowy triumf. Po niego sięgnął natomiast Girmay, który ponownie zaskoczył i sprawił, że świat po raz kolejny mówi o nim.

- Marzyłem o jednym zwycięstwie, mam dwa. Mamo, tato, dziękuję! Zawsze we mnie wierzyliście. To dla was! Nie wiem, czy dam radę dowieźć do końca zieloną koszulkę. Ale będę się starał - powiedział kolarz z Erytrei.

W klasyfikacji generalnej nie doszło natomiast do żadnych zmian. Pogacar wciąż jest na prowadzeniu i ma 33 sekundy przewagi nad Evenepoelem. Trzecie miejsce zajmuje z kolei Jonas Vingegaard, który broni tytułu i traci minutę i 15 sek.

Komentarze (0)