Od kilkunastu dni zawodnicy rywalizują w Giro d'Italia. W czwartek (22 maja) odbył się 12. już etap tych zmagań. Tego dnia najlepszy okazał się Holender Olav Kooij, który za plecami zostawił m.in. swojego rodaka, Caspera Van Udena.
Na pewnym etapie rywalizacji w walce o zwycięstwo liczył się m.in. Giosue Epis. Przedstawiciel gospodarzy urwał się peletonowi już na samym początku wyścigu. Z nagłego zrywu nic nie wyszło, bo szybko jego przewaga zmalała.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Zamiast wysokiej pozycji na koniec etapu, Włoch musiał pogodzić się z... karą. Wszystko przez to, że w pewnym momencie sięgnął po puszkę coli, którą podał mu jeden z kibiców. Jak się okazało, w tym miejscu nie było to dozwolone.
Przepisy mówią bowiem o tym, że kolarze mogą spożywać prowiant wyłącznie w wyznaczonych do tego na trasie miejscach. 23-latek z drużyny Arkea-B&B Hotels zrobił to w miejscu, które nie było do tego przeznaczone, wobec czego spotkała go kara.
Włoski zawodnik za to przewinienie musi zapłacić 500 franków szwajcarskich grzywny (ok. 2300 złotych). Ponadto kolarzowi dodano 20 sekund w klasyfikacji generalnej oraz odjęto punkty w klasyfikacji górskiej i punktowej.
Dodajmy, że zmagania w 12. etapie Epis zakończył na 62. miejscu.