Nie tak wyobrażano sobie finał jubileuszowej 80. edycji wyścigu Vuelta a Espana. 21. etap prowadził kolarzy z Alalpardo do Madrytu. Płaski profil etapu zwiastował duże emocje na sprinterskim finiszu w centrum hiszpańskiej stolicy. My liczyliśmy na dobrą postawę Stanisława Aniołkowskiego (Cofidis), choć zdecydowanym faworytem do zwycięstwa na tym etapie wydawał się Belg Jasper Philipsen (Alpecin Deceuninck). Ostatecznie rozważania na ten temat okazały się niepotrzebne.
Pierwsze kilometry miały charakter uroczystej parady kolarzy, którzy odegrali pierwszoplanowe role w tegorocznym Vuelta a Espana. Pewny już zwycięstwa w "generalce" Duńczyk Jonas Vingegaard razem ze swoimi kolegami z ekipy Visma Lease a Bike pozował do kamery z czarnym kieliszkiem tajemniczego trunku w ręku. Świętowali również Joao Almeida (UAE Team Emirates) oraz Thomas Pidcock (Q36.5 Pro Cycling Team), odpowiednio drugi i trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Po odcinku dojazdowym do Madrytu peleton miał pokonać kilka klasycznych rund po centrum miasta, ale szybko okazało się, że przejazd kolarzy głównymi arteriami Madrytu nie będzie możliwy. Nieopodal słynnej Fontanny Kybele, gdzie znajdowała się meta oraz ustawiano wyścigowe podium, na szosę wtargnęli aktywiści z palestyńskimi flagami i zatrzymali nadjeżdżających kolarzy. Sędziowie musieli zatrzymać wyścig i wkrótce podjąć decyzję o jego zakończeniu. Protestujący tłumnie zgromadzili się na jezdni, przez co służby nie były w stanie opanować tej sytuacji.
Organizatorzy byli zmuszeni nie tylko do anulowania etapu, lecz także do wyczekiwanej przez kolarzy dekoracji. Dla osób, które śledziły przez ostatnie 3 tygodnie losy hiszpańskiego wielkiego touru, wiadomość ta nie jest jednak dużym zaskoczeniem. Aktywiści popierający Palestynę wielokrotnie zakłócali przebieg rywalizacji, doprowadzając do skrócenia dwóch etapów. Już od kilku dni w mediach krążyły pogłoski o tym, że aktywiści planują zorganizować duży protest na ulicach Madrytu.
Bezpośrednią przyczyną protestów była obecność w wyścigowej kolumnie kolarzy izraelskiego zespołu Israel - Premier Tech. Choć po skróceniu 11. etapu w Bilbao w sztabie organizatora pojawiły się dyskusje dotyczące tego, czy drużyna z Izraela powinna kontynuować udział w imprezie ze względu na pojawiające się incydenty zagrażające bezpieczeństwu zawodników, szefostwo ekipy jasno zakomunikowało, że nie zamierza się wycofywać z rywalizacji (czytaj więcej).
W tej sytuacji ostatni wielki tour w 2025 roku padł łupem Jonasa Vingegaarda. Duńczyk wygrał po drodze 3 etapy i drugiego w klasyfikacji Joao Almeidę wyprzedził o 1 minutę i 16 sekund. Trzeci Thomas Pidcock do triumfatora stracił 3 minut i 11 sekund. Klasyfikację punktową wygrał Duńczyk Mads Pedersen (Lidl Trek), koszulkę dla najlepszego górala wywalczył Australijczyk Jay Vine (UAE Team Emirates - XRG). Najlepszym młodzieżowcem został Amerykanin Matthew Riccitello (Israel - Premier Tech), a klasyfikację drużynową wygrała ekipa UAE Team Emirates - XRG.
W 80. edycji Vuelta a Espana oglądaliśmy 2 reprezentantów Polski Michała Kwiatkowskiego (Ineos Grenadiers) oraz Stanisława Aniołkowskiego (Cofidis). Obaj nasi kolarze odegrali w Hiszpanii trzecioplanowe role. Kwiatkowski kilka razy angażował się w ucieczki, ale akcje, w których Polak brał udział, kończyły się niepowodzeniem. Aniołkowski, który liczył na dobre lokaty na sprinterskich etapach, ani razu nie wszedł do czołowej dziesiątki; najbliżej niej zakręcił się na 4. etapie, który ukończył na 12. miejscu.
Podsumowując, w tym roku polskim kolarzom nie udało się odnieść zwycięstwa na żadnym z wielkich tourów, tj. Giro d'Italia, Tour de France oraz Vuelta a Espana. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej, choć prawdopodobnie w dalszym ciągu nasze oczekiwania będziemy mogli pokładać tylko w startach Michała Kwiatkowskiego.
A tak na marginesie czekamy na nową mapę świata - Izrael leży w Europie ??????
Moja szkoła do kitu by Czytaj całość