Marcin Frączak: Pamięta pan swój pierwszy start w Tour de Pologne?
Ryszard Szurkowski : Oczywiście. Po raz pierwszy zostałem wpisany na listę uczestników w 1968 roku. Jestem więc prawie tak stary jak ten wyścig. Pamiętam, że wtedy organizatorem wyścigu był m.in. "Dziennik Ludowy". Wtedy to był inny wyścig, mniej znany od obecnego, bo już od kilkunastu lat przyjeżdżają do nas najlepsi kolarze.
Polscy kibice marzą o zwycięstwie naszego zawodnika. Czy, któregoś na to stać?
- Wielu fanów kolarstwa w naszym kraju wierzy, że o to będzie walczył Sylwester Szmyd. Pocztą pantoflową dowiedziałem się, że tym razem ma nie tylko pomagać liderom swojej grupy, ale również mierzyć w końcowe zwycięstwo. Z dobrej strony powinien pokazać się też Marek Rutkiewicz, a także Jacek Morajko. Ten wyścig, to ogromna szansa dla młodych naszych kolarzy. Przecież właśnie na Tour de Pologne pokazał się Marcin Sapa, który później trafił do zespołu ProTour. Jest w zespole Lampre, w którego barwach będzie ścigał się teraz po naszych drogach. Jego młodsi koledzy pewnie o tym pamiętają, i będą robić wszystko, aby dobrym występem w Tour de Pologne przebić się do zawodowej grupy. Sapa pokazał, że można. Czy o końcowe zwycięstwo będzie walczył Sylwester Szmyd? Nie ma za sobą zbyt udanego sezonu, ale kto wie. Może akurat Tour de Pologne będzie dla niego w tym roku priorytetem, może do tego wyścigu się szczególnie przygotowywał.
Skoro Sylwester Szmyd do tej pory spisywał się słabiej, to może powinniśmy liczyć na Jacka Morajko?
- Kto wie? Wygrał w tym roku mistrzostwo Polski, Małopolski Wyścig Górski, a także Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. To są trzy najważniejsze imprezy w Polsce. Jeśli to sprawiło, że uwidoczniła się w nim chęć do wygrywania, to może poprowadzi go to do zwycięstwa w Tour de Pologne.
Co pan na to, że w wyścigu wystartuje 14 kolarzy z Polski? Jak pan to skomentuje?
- Można narzekać, że Polaków jest mało. To jednak tylko potwierdza, że jest to wysoko punktowany wyścig, gdzie startują dobrzy kolarze. 14 Polaków to jednocześnie i mało, a zarazem sporo. To około dziesięć procent startujących.
Piotr Wadecki powiedział, że nasza kadra z grupy BGŻ Polska, pojedzie w Tour de Pologne po to, aby go wygrać. Co pan na to?
- Jest dyrektorem sportowym reprezentacji, który odpowie po Tour de Pologne, za to co mówi. Jeśli to się sprawdzi, to prezesowi Polskiego Związku Kolarskiego nie pozostanie nic innego jak mu pogratulować. Jeśli będzie inaczej, to będzie przepytywany, dlaczego było gorzej. Jednak nie pora teraz zastanawiać się nad tą drugą ewentualnością, trzeba wierzyć w naszych kolarzy.
Na 67. Tour de Pologne przyjadą wielcy kolarze, ale jednak nie najwięksi. Czego się można po nich spodziewać?
- Najwięksi zawodnicy siłą rzeczy startowali w Tour de France. Możliwości organizmu są takie, a nie inne, że jednego dużego wyścigu po drugim nie da się przejechać. Musi być pora na odpoczynek, na regenerację. Niedługo mistrzostwa świata, więc pewnie niektórzy będą przygotowywali się poprzez Tour de Pologne do tej imprezy. A jak można się najlepiej przygotować? Oczywiście poprzez wygrywanie. Wielu pewnie stawia sobie taki cel.
Jak panu się wydaje, który etap może być decydujący?
- Są dwa bardzo trudne etapy w górach. Jednak nie można od razu zakładać, że tam wszystko się rozstrzygnie. Każdy etap jest ważny. Nawet na etapach płaskich trzeba uważać, bo jak ktoś zamotuje stratę, to może nie mieć kiedy jej odrobić. W Tour de Pologne nie można sobie pozwolić na odrobinę słabości. To specyfika tego wyścigu.
Kto dla pana jest faworytem 67. Tour de Pologne?
- Wymienię tylko jedno nazwisko. To Włoch Alessandro Ballan.
A jak panu się podoba nowy termin wyścigu?
- Uważam, że jest bardzo dobry. Poprzedni, wrześniowy, był trochę za późny jeśli chodzi o naszą strefę klimatyczną.
Pan też wystartuje w wyścigu. Weźmie pan udział w etapie z Nowego Targu do Bukowiny Tatrzańskiej. Jak do tego doszło?
- To wszystko w ramach akcji promującej kolarstwo, pod hasłem "Z Szurkowskim od startu do mety". To dwudziestokilometrowy odcinek. Może wystartować każdy, kto przyjdzie na start z rowerem.