- Nie spałem za długo, gdyż po zakończeniu wyścigu mieliśmy kolację ze sponsorem, zaś o szóstej rano miałem samolot - powiedział dziennikarzom po wyjściu z hali przylotów.
Długo nie będzie odpoczywał, w Małopolsce spędzi tylko trzy dni. 27 września w Richmond w USA czeka go występ w mistrzostwach świata w wyścigu ze startu wspólnego, w którym będzie pomagać obrońcy tytułu Michałowi Kwiatkowskiemu.
- Trasa nie jest dogodna dla mnie, a dla Michała Kwiatkowskiego - uważa zawodnik pochodzący z Zegartowic (wieś odległa kilkadziesiąt km od Krakowa).
Poinformował, że po MŚ planuje jeszcze dwa starty, w klasykach: Mediolan - Turyn i Giro di Lombardia.
Dodał jednak, że bardzo mu odpowiada trasa jaka ma być na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. - Przypomina jeden z etapów Vuelty, czyli ponad cztery tysiące metrów przewyższenia. Na pewno nie będzie łatwo. Jest to jedna z najcięższych tras jaką przygotowano na igrzyska - powiedział Majka.
Nie chciał on szeroko komentować doniesień jakoby miałby być liderem grupy na przyszłorocznym Giro d'Italia. - Skończyłem dopiero co wyścig Vuelta a Espana. Jestem zadowolony ze swojego występu, a co do przyszłego sezonu; teraz ktoś mówi, że będę liderem na Giro d'Italia. Po miesiącu może to się zmienić - dodał.
Na podkrakowskie lotnisko w Balicach przyjechała żona kolarza, Magda. Poinformowała, że w domu czeka na niego ulubiony obiad, w tym barszcz w uszkami.
Majka jest drugim polskim kolarzem, który stanął na podium jednego z trzech największych wyścigów (we Francji, Hiszpanii, Włoszech). W 1993 roku Zenon Jaskuła uplasował się na trzeciej pozycji w Tour de France.
[b]#dziejesiewsporcie: piękny gol w Estonii
[/b]