Bjaerne Riis, Marco Pantani, Jan Ullrich, Lance Armstrong - triumfatorzy Tour de France w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zostali przyłapani na stosowaniu dopingu. To były czarne lata kolarstwa. Koksowali się wszyscy, albo prawie wszyscy. No właśnie, Miguel Indurain, który aż pięciokrotnie (w latach 1991-1995) wygrywał Wielką Pętlę, nie ma na koncie wpadki dopingowej. Jak to możliwe?
Dużo tych przypadków
- Niemożliwe - stwierdził w rozmowie z portalem cyclingnews.com znany włoski ekspert antydopingowy, Sandro Donati. - Indurain i jego ekipa Banesto na stałe współpracowała z doktorem Francesco Conconim.
Conconi jest uznawany za prekursora wprowadzenia EPO do kolarstwa. Opiekował się wieloma najlepszymi kolarzami świata, którzy potem zostali dyskwalifikowani za stosowanie niedozwolonych środków. - Osobiście widziałem autokar Banesto na parkingu uniwersytetu, w którym pracował Donati - przyznał w wywiadzie dla nos.nl holenderski dziennikarz, Ludo van Klooster. - Indurain też tam był. Widziałem to dokładnie. Mogę potwierdzić te słowa przed każdym sądem.
- EPO pojawiło się w kolarstwie w 1991 roku. Od tego momentu nic już nie było tak, jak kiedyś. Wszystko się zmieniło - napisał w swojej autobiografii Laurent Fignon. - Byliśmy młodzi i beztroscy. Myśleliśmy, że możemy łamać wszelkie zakazy. Nie zastanawialiśmy się nad konsekwencjami.
Przypomnijmy, Indurain wygrał pierwszy Tour de France w 1991 roku. Kolejny przypadek?
Jak Marit Bjoergen
Domysły są, ale fakt jest taki, że Indurain nigdy nie wpadł podczas kontroli antydopingowej. Mimo że regularnie zażywał salbutamol (ten sam środek, który stosuje wielu znanych sportowców cierpiących na astmę - np. Marit Bjoergen). Indurain miał "papiery" na to, że jest astmatykiem i mógł stosować to lekarstwo. Zarówno Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI), jak i Międzynarodowy Komitet Olimpijski wydały zgodę.
Mimo to w 1994 roku doszło do zamieszania. W maju tego roku - po Tour de L'Oise - Francuzi przebadali Baska i oczywiście znaleźli salbutamol. Okazało się, że wedle ówczesnego prawa w tym kraju nie można było go stosować w żadnej formie - ani w tabletkach, ani w sprayu. Organizatorzy tego wyścigu zwrócili się do władz międzynarodowych o wielomiesięczne zawieszenie Induraina. UCI w porozumieniu z MKOl oddaliły wniosek. Skoro na całym świecie astmatycy mogli stosować leki wziewne, to nie uznano, aby Francuzi mogli stosować inne prawo.
Hiszpańscy dziennikarze odebrali całą sytuację, jako próbę zawieszenia Induraina, aby latem 1994 roku nie mógł wystartować w Tour de France. - Francuzi wiedzą, że nie można z naszym kolarzem wygrać w rywalizacji sportowej, postanowili posunąć się więc do tak żenującej sytuacji - pisali.
7 litrów krwi na minutę
- Kiedy stosujesz EPO czujesz, jakbyś napompował w końcu koła, albo jakbyś nalał wodę do pustego bidonu - mówił Armstrong.
Czy Indurain potrzebował "napompowania kół"? A może jego organizm był przygotowany na nieludzki wysiłek? Francuska prasa często nazywała go "kolarzem nie z tej ziemi" (np. L'Equipe w lipcu 1992). Coś w tym jest. Specjalistyczne badania, które Indurain jako sportowiec przechodził setki razy, wykazywały, że jego serce jest w stanie w ciągu minuty przepompować aż siedem litrów krwi. Dla porównania: przeciętny Kowalski pompuje 3-4 litry, a wybitni kolarze ok. 5-6 litrów.
Tętno spoczynkowe Induraina było na niespotykanym poziomie 28 uderzeń na minutę. Przeciętnie wytrenowany człowiek w wieku 30 lat ma około 75 uderzeń na minutę. Kenijscy maratończycy mogą pochwalić się poziomem 35-40 uderzeń. Do Induraina im ciągle daleko. Ogólnie zasada jest taka, że im mniejsze tętno spoczynkowe, tym organizm jest lepiej wytrenowany.
Po przejściu na sportową emeryturę Indurain nadal regularnie się bada. W 2012 roku, mając 46 lat, lekarze stwierdzili, że jego serce nadal może pompować 5,29 litra na minutę. To mniej więcej poziom obecnej światowej czołówki kolarstwa. Gdyby Bask przejechał sezon przygotowawczy, to mógłby wsiąść na rower i powalczyć o zwycięstwo w największych tourach świata.
Liczby wyglądają imponująco. Problem w tym, że wszelkie badania zostały wykonane w klinice, którą prowadzi Francesco Conconi...
"Powiedz, że brałeś EPO"
Wydaje się, że nigdy nie poznamy prawdy. Chociaż... Jeszcze kilka lat temu tak samo myśleliśmy w sprawie Armstronga.
- Hej, Miguel! Znajdź sobie hiszpański odpowiednik "The Oprah Winfrey Show" (w tym programie Armstrong przyznał się do stosowania dopingu - przyp. red.) i opowiedz, jak było naprawdę. Nikt nie będzie chciał od Ciebie zwrotu pieniędzy, nikt nie będzie chciał wsadzić cię do więzienia. Obiecuję. Powiedz, że brałeś EPO, bo taki był czas i wszyscy brali. Że to była głupota. Wymyśl jakąkolwiek inną wymówkę. Ale niech słowo doping przejdzie ci przez gardło. Proszę... - tak w czerwcu 2013 w serwisie biscuittinmedia.com zaapelował Kenny Pryde.
Pryde nie jest jedynym przedstawicielem mediów, który twierdzi, że do prawdziwego rozliczenia historii brakuje tylko - i jednocześnie aż - udowodnienia winy Indurainowi. Gdyby Bask, który na emeryturze zajmuje się m.in. promocją sportu w Hiszpanii, to zrobił, na liście zwycięzców TdF mielibyśmy wielką dziurę: od 1991 aż do 2005 roku. W tych latach Wielką Pętlę wygrywali kolarze, którzy stosowali zakazane środki medyczne.