Sukcesy polskiego kolarstwa to nie przypadek. Tak się buduje światową potęgę

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Niestety, budowa toru pogrążyła związek w długach. - "Sukces" zamienił się w kłopot, z którym przez lata trzeba będzie się zmagać - przypomina Probosz.

Rzeczywiście, kilka błędów (m.in. dodatkowe koszty związane z przystosowaniem toru do wymogów Międzynarodowej Unii Kolarskiej) spowodowało, że w 2012 roku pojawiła się nawet możliwość, iż obiekt wart grubo ponad 100 milionów złotych i będący jednym z trzech najnowocześniejszych na świecie zostanie... zlicytowany.

Sprawy finansowej odstawmy jednak na bok. Ze szkoleniowego punktu widzenia najważniejsze, że tor działa i jest gdzie kuć talenty. - W moim planie rozwoju polskiego kolarstwa założyłem, że z roku na rok będziemy osiągać coraz większe sukcesy, że z igrzysk w Rio przywieziemy więcej punktów niż z Londynu (wtedy wywalczyliśmy tylko dwa - przyp. red.), a w 2020 roku, w Tokio, powinny już się pojawić medale - przekonuje Piątek.

Dzieciaki trenują już w podstawówkach

- Naszą siłą jest zaangażowanie kilku osób oraz niesamowita praca trenerów oraz samych sportowców - dodaje Lang. - Finanse nie są aż tak ważne. Ich brak pokrywamy tytaniczną pracą.

Podobnego zdania jest Probosz: - Przez kilka kolejnych lat po oddaniu toru w Pruszkowie, odnosiliśmy sporadyczne sukcesy, ale z pewnością nie to obiecywali pomysłodawcy budowy tego obiektu. Znów decydujący okazał się upór kilku osób, zaangażowanych w swoją pracę i gotowych przezwyciężać trudności. To ich praca i upór zawodniczek i zawodników, chociaż wiele talentów w tym czasie się wykruszyło, sprawiły, że dziś cieszymy się medalami mistrzostw świata i Europy, a mówi się nawet o podium igrzysk w Rio. Dopiero dziś mamy tak naprawdę w miarę solidne podstawy, by mówić o systematycznym szkoleniu.

Rzeczywiście, mamy. Niewiele osób wie, że od 2014 roku w polskich szkołach podstawowych działa specjalny, narodowy program rozwoju kolarstwa. Otóż w 123 placówkach w całym kraju trenuje ponad dwa tysiące dzieci z klas IV-VI. Trzy razy w tygodniu (po 1-1,5 godziny) trenują pod czujnym okiem fachowców. - Działają w takiej formie znanych nam z przeszłości Szkolnych Klubów Sportowych, czy potocznie mówiąc: SKS-ów - opowiada Piątek. - Ministerstwo sportu sfinansowało nasz projekt, a my dzięki temu mamy pierwszy etap selekcji przyszłych mistrzów Europy, świata czy olimpijskich. W tym roku chcemy uruchomić kolejnych 40-50 szkółek.

Kwiatkowski wyjechał, jako 20-latek

Nie jest jednak do końca tak różowo. Drugim etapem narodowego programu rozwoju kolarstwa miało być osiem ośrodków (jeden na dwa województwa), które szkoliłyby najlepszych młodych kolarzy przechodzących do nich ze szkółek. Taki Ośrodki Szkolenia Młodzieżowego działałyby przy wybranych zespołach szkól (gimnazjum i liceum). - To już etap, w którym chcielibyśmy tych najzdolniejszych przechodzących ze szkółek otoczyć pełną opieką - twierdzi Piątek. - Począwszy od odpowiedniej edukacji, przez odpowiednie żywienie, skuteczny wypoczynek, aż po trening z najlepszymi szkoleniowcami w kraju. Od A do Z bralibyśmy odpowiedzialność za ich rozwój. To gwarantowałoby sukces.

Czy polscy kolarze wrócą z Rio de Janeiro z dorobkiem medalowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×