Gdy Polacy odnosili na arenie międzynarodowej największe sukcesy, dzisiejszego pokolenia naszych zawodników nie było jeszcze w większości na świecie. Trudno więc, by ta odmiana kolarstwa była u nas popularna.
Przed mistrzostwami świata, po raz pierwszy organizowanymi nad Wisłą, spróbujmy uporządkować i przybliżyć konkurencje, które zwykły zmieniać swoją liczbę w programie najważniejszych imprez.
Na mistrzostwach świata w Pruszkowie zostanie rozegranych 10 konkurencji. Do rozdania jest 19 kompletów medali, o jeden więcej niż w 2008 roku w Manchesterze. Wszystko w związku z tym, że panie po raz pierwszy będą rywalizowały w omnium. Zanim jednego przejdziemy do tego wieloboju torowego, określmy generalny podział konkurencji na szybkościowe i wytrzymałościowe.
Dla szybkich
Najbardziej klasyczną i charakterystyczną konkurencją torową jest sprint. W pierwszej fazie jest to wyścig... najwolniejszy. Dwóch (może być trzech w początkowych fazach) uczestników (lub uczestniczek, w domyśle) ustawia się na starcie, by po sygnale spokojnie ruszyć na trzy okrążenia (750 m). Jeden z zawodników jest wyznaczony (losowaniem) do tego, by znajdował się na przodzie. Drugi jedzie za nim, często po zewnętrznej części toru. Wzajemne badanie się, odwrócona głowa zawodnika na czele są znakiem firmowym tej konkurencji.
Sprint właściwy zaczyna się na ostatnich 200 m i tylko czas na tym odcinku jest mierzony. Mamy wtedy do czynienia z tzw. lotnym finiszem, a więc takim nie ze startu zatrzymanego. Uzyskany czas jest ważny, ale najważniejszą rzeczą jest pokonanie rywala.
Różnicy w indywidualnym sprincie między rywalizacją męską, a kobiecą, nie ma. W sprincie drużynowym natomiast panowie startują w zespołach trzyosobowych na trzech okrążeniach, podczas gdy panie - w dwójkach na dwóch rundach.
Dwie drużyny sprinterskie ustawiają się po dwu stronach toru. Inaczej niż w rywalizacji indywidualnej, tutaj tempo jest maksymalne od samego początku. Po każdym okrążeniu z drużyny jadącej koło za kołem, odpada (czyli zjeżdża na zewnętrzną część toru) znajdujący się na pierwszej pozycji zawodnik. Na trzecim okrążeniu wśród panów i na drugim wśród pań zostają więc ci, którzy rozpoczynali sprint zjazdem na ostatnią pozycję.
Badania wykazały, że korytarz aerodynamiczny, w jakim znajduje się trzeci zawodnik w zespole, pozwala zaoszczędzić nawet do 30 procent energii. Czas ostatniego, czyli tego, który dojeżdża do mety, jest zapisywany jako wynik zespołu.
W sprincie drużynowym, inaczej niż w indywidualnym, nie chodzi o pokonanie rywali (zawodnicy ich zresztą nie widzą będąc po drugiej stronie toru), a o jak najlepszy czas.
Próba na czas
Najbardziej medalodajną dla nas konkurencją był w historii kolarstwa wyścig na 1 km. Panie startują na dystansie 500 m. Do czterech okrążeń (lub dwóch) startuje się ze stojaka, który zatrzymuje rower: dlatego mówimy o wyścigu ze startu zatrzymanego.
Zasady są proste: bez eliminacji, bez rund, każdy ma jedną szansę na przejazd.
Nie ma już w programie mistrzostw, ani igrzysk olimpijskich, jazdy drużynowej na czas na dłuższym odcinku. Zespoły ścigają się w innych konkurencjach.
Japońska specjalność
Niesamowita była historia wprowadzenia do programu mistrzostw świata i igrzysk olimpijskim keirinu, ale to temat na inną historię. Jakkolwiek jest to ulubiona konkurencja Japończyków, którzy zbijają na obstawianiu takich wyścigów niewyobrażalne sumy, do których nie zbliża się jeszcze nawet europejska bukmacherka bazująca na piłce nożnej.
W języku promotorów keirinu nazwa ta jest zawołaniem do walki. Na starcie wyścigu (osiem okrążeń) staje do ośmiu śmiałków, którzy podążają za człowiekiem na motorowerze typu derny, który wprzód wygląda niczym zagubiony pośród grupki kolarzy turysta. Zawodnicy nie mają prawa wyprzedzić jadącego na przedzie derny, który po każdym okrążeniu stopniowo zwiększa prędkość, która oczywiście zabójcza nie jest.
Na dwa i pół okrążenia przed metą motorower zjeżdża do wewnętrznej części toru, co jest sygnałem do walki. Próbujący wcześniej obrać jak najlepszą pozycję zawodnicy rozpoczynają wyścig właściwy na odcinku 750 m.
Dopaść rywala
Niezwykła zacięta jest rywalizacja w wyścigu pościgowym (na dochodzenie), który zaliczamy już do konkurencji wytrzymałościowych. Wyścig prowadzony jest na dystansie 4 km dla mężczyzn i 3 km dla kobiet. W wersji indywidualnej dwaj rywale startują po przeciwnych stronach toru. Ich zadaniem jest praca na maksymalnych obrotach tak, by doścignąć rywala, czyli de facto nadrobić nad nim pół okrążenia przewagi. Najczęściej o wygraniu pojedynku (system ko) decyduje jednak lepszy czas.
Drużynowy pościg kobiet debiutował na mistrzostwach świata w Manchesterze. Dystanse i zasady są takie same jak w rywalizacji indywidualnej. Kobiety występują w ekipach trzy-, panowie w czteroosobowych. Charakterystyczne dla tej konkurencji są zmiany na pozycji lidera, jadącego koło za kołem, zespołu. Prowadzący po pół okrążenia odjeżdża na zewnątrz toru i usadawia się na ogonie, przy czym tempo grupy nie spada. To maksymalne wykorzystanie wykorzystanie aerodynamiki.
Szosa na torze
Najprostszą w założeniach konkurencją jest scratch (z ang. zadrapanie, draśnięcie). To jakby przeniesiony na welodrom mini wyścig szosowy, którym wygrywa po prostu pierwszy człowiek na mecie. Na dystansie maksymalnie określonym na 25 km (dla mężczyzn) rywalizuje najwięcej ze wszystkich torowych dyscyplin zawodników. W finale ubiegłorocznych mistrzostw było ich 24, czyli tylu ilu zyskało kwalifikację przed zawodami.
Na punkty
Pierwszy na mecie w dwóch innych wytrzymałościowych konkurencjach nie musi okazać się ich zwycięzcą. To dotyczy w pierwszej kolejności wyścigu punktowego. Obserwując tę konkurencję można pogubić się w mnogości i rozproszeniu uczestników, z których jedni sprintują, a inni powoli kręcą pedałami po drugiej stronie toru.
W wyścigu punktowym, toczonym na dystansie 40 km dla mężczyzn i 25 km dla pań, chodzi o zdobywanie bonusów przydzielanych za kolejność na mecie każdego dziesiątego okrążenia. 5, 3, 2 i 1 punkt otrzymuje kolejna czołowa czwórka. 20 pkt zyskuje zawodnik, którzy nadrobi nad innymi całe okrążenie, co może mu wystarczyć do zwycięstwa, a zdublowanym rywalom dać minusowy wynik, bo im tyle samo punktów się odejmuje.
Prosto z Nowego Jorku
Drugą konkurencją toczoną na punkty jest madison, albo wyścig amerykański. Nazwa pochodzi od placu Madison Square Garden, gdzie narodziło się ściganie w parach. W rywalizacji, jedynej zamkniętej (na razie) dla kobiet, bierze udział właśnie dwóch przedstawicieli tej samej federacji, z których w wyścigu uczestniczy w danym momencie tylko jeden.
W finale madisonu, na dystansie 50 km, podobnie jak w wyścigu punktowym, znajdują się premie, ale na mecie co dwudziestego okrążenia, a ekstra bonus można również zyskać zdublowaniem rywali. Zawodnicy zmieniają się poprzez ściśnięcie dłoni, co przy dużej szybkości jest operacją nie mniej zawiłą i wymagającą umiejętności, jak sam wyścig, który wygrywa oczywiście zespół z największą liczbą punktów.
Pięciobój torowy
Dla wszechstronnych powołano do życia konkurencję omnium. Składa się na nią pięć rodzajów torowej rywalizacji: sprint, scratch, wyścig na dochodzenie, punktowy i jazda na czas. Za zwycięstwo w każdej otrzymuje się jeden punkt, a wygrywa zawodnik z najmniejszą ich łączną liczbą. W przypadku równej ilości o wyższej pozycji decyduje rezultat konkurencji czasowych.
Panowie ścigają się na 3-kilometrowym odcinku pościgowym, w 15-kilometrowym wyścigu punktowym i 5-kilometrowym scratchu. Panie oprócz oczywiście 500-metrowej jazdy na czas mają do przebycia 2 km w wyścigu pościgowym, 10 km w punktowym i 5 km w scratchu.
Niewtajemniczonych jeszcze niech nie intrygują nazwy tajemniczo brzmiących konkurencji. Zrozumienie zasad torowej rywalizacji pozwoli z pewnością nabrać pozytywnego stosunku do jazdy po owalu. W programie mistrzostw nie ma poza tym wielu zawodów o ciekawych zasadach, chociażby wyścigu australijskiego, w którym po każdym okrążeniu odpada z gry ostatni zawodnik.