W Pruszkowie świat bawił się bez udziału gospodarzy

Święto kolarstwa torowego w Pruszkowie zakończyło się triumfem Australijczyków, choć to Brytyjczycy mieli rozdawać karty w większości konkurencji. Wśród osiemnastu nacji cieszących się z medalu zabrakło gospodarzy

Tłumaczeń porażki było wiele, a najczęściej powtarzane to: 1) młodziutka kadra, szczególnie kobiet; 2) choroba Rafała Ratajczyka, najlepszego naszego zawodnika; 3) niedoświadczenie, nieobycie na tego typu zawodach, połączone ze zbyt wielką presją.

Ze wszystkim się można zgodzić, wskazując na niski poziom rywalizacji w naszym kraju, co dostrzegamy, gdy reprezentanci Polski mierzą się na własnej ziemi z elitą światową. Sprawa choroby Ratajczyka jest prawdziwym dramatem w obliczu najważniejszej być może imprezy w życiu tego niewątpliwie mocnego zawodnika, który ciągle próbuje dobijać się do czołówki, notując pojedyncze sukcesy, jakkolwiek napawające ciągle nadzieją.

Klęska czternastoosobowej (plus dwóch rezerwowych) polskiej kadry jest totalna. To fakt, który rozpoczynający budowę potęgi swojego kolarstwa torowego Brytyjczycy również stwierdzili wobec siebie po mistrzostwach świata na własnym, nowo wybudowanym welodromie w Manchesterze, w 1996 roku. Dwanaście lat potem zmasakrowali konkurencję ma kolejnym czempionacie na tym samym obiekcie.

Otrzeźwienie u poddanych Elżbiety II przyszło kolejnego dnia po zakończeniu torowych mistrzostw w 1996 roku, gdzie zdobyli jeden medal (złoto Chrisa Boardmana). Nam wyjście z zaścianka, zbadanie sytuacji i znalezienie rozwiązania na lepsze czasy zajmuje zwykle dłużej. Oby jeszcze obecne pokolenie, z pewnością utalentowanych, torowców, miało okazję skorzystać z owoców nowych reguł i, być może, cieszyć się z sukcesów międzynarodowych w zawodach organizowanych znów na polskiej ziemi.

Obiekt jest

Sukcesem niesamowitym jest w polskich warunkach już wybudowanie welodromu. Złośliwcy twierdzący, że równie dobrze można by BGŻ Arenę, bo taka jest oficjalna nazwa obiektu w Pruszkowie, postawić na środku pustyni, widzą w nowoczesnym miejscu zmagań torowców pieniądze wyrzucone w błoto, a prokuratura nawet skutek przestępstwa.

Jakkolwiek welodrom się dokonał i to może być punkt zwrotny w polskim kolarstwie. Od samego wybudowania stadionów piłkarze nie zaczną grać lepiej, ale tor daje już niezaprzeczalnie fantastyczną szansę kolarzom. To jest obiekt, którego było nam potrzeba, który pozwoli mieć polskim zawodnikom i ich trenerom mieć na co dzień, a nie tylko głównie podczas wyjazdów na zawody Pucharu Świata, do czynienia z profesjonalnym miejscem do jazdy.

Dla łaknących dowodów, że kryty welodrom staje się przyczynkiem do skoku jakości rywalizacji w danej federacji, przytaczamy, oprócz najbardziej jasnego przykładu Wielkiej Brytanii, inne casusy. Oto Duńczycy na chwilę zapomnieli o tenisistce Caroline Wozniacki, największej gwieździe swojego sportu, by zająć się fantastycznym sukcesem torowców, którzy błysnęli już na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, a w Pruszkowie wywalczyli dwa złote medale, których za rok będą bronili na własnej ziemi, w Ballerup, pod Kopenhagą.

Piękny welodrom mają Nowozelandczycy, którzy przywieźli z Polski medale wszystkich kolorów. Już na własnych igrzyskach krążek na torze Laoshan wywalczyli Chińczycy. W Pruszkowie Shuang Guo została mistrzynią świata w keirinie. "Jazdę w kółko" mają od młodych lat wpojeni Australijczycy, którzy w szosowych kryteriach kolarskich organizują mistrzostwa kraju.

Krytych torów kolarskich nie jest na świecie dużo. Mało jest tak bardzo funkcjonalnych i przyjaznych zawodnikowi jak ten pruszkowski. Życie pokazuje, że budowa welodromu skupia w danym miejscu ważny potem w świecie ośrodek kolarstwa torowego. U nas już działa Pruszkowskie Towarzystwo Cyklistów, oparte na sportowcach z kluczowego jeszcze niedawno klubu żyrardowskiego.

Australijki lubią złoto i śnieg

Pruszków dzięki ubiegłorocznym mistrzostwom Europy młodzieżowców i juniorów, a teraz mistrzostwom świata, stał się lub stanie dla wielu torowców początkiem znakomitej i bogatej w sukcesy kariery. Podczas pięciodniowego czempionatu błysnęło kilka znakomicie zapowiadających się talentów.

Najgłośniej o najmłodszym z nich, ledwie 18-letnim Taylorze Phinney. Zdobył złoty medal w wyścigu na dochodzenie (notabene pokonał tam innego nastolatka, Jacka Bobridge'a), a w jeździe na 1 km ustąpił tylko Niemcowi Stefanowi Nimke. Członek młodzieżowego teamu sygnowanego przez Lance'a Armstronga z radości po obu sukcesach nie skakał, bo w zły nastrój wprawiła go "szarość" Pruszkowa i okolic.

Trzema medalami swoją kolekcję z mistrzostw świata zaczął kompletować Australijczyk Cameron Meyer. 20-letni, starszy z kolarskich braci (Travis też był w kadrze "kangurów") wygrał wyścig punktowy, był drugi w drużynie na dochodzenie (m.in. z Bobridgem), a potem załatwił sobie kolejne srebro w madisonie.

Partnerem Meyera w tej ostatniej konkurencji był Leigh Howard. Ma 19 lat, a w zamykającym mistrzostwa, wymagającym największej uniwersalności omnium, zdobył złoty medal. Był też członkiem srebrnej australijskiej drużyny na dochodzenie.

Wśród pań prym wiodły zawodniczki doświadczone, już utytułowane (Victoria Pendleton, Wendy Houvenaghel), lub takie, które osiągnęły w Pruszkowie największy sukces w karierze (Alison Shanks, Giorgia Bronzini). I tutaj jednak ze złotem do domu wracały dwie dziewczyny, które dokonały w swojej niedługiej przygodzie z torem przełomu: 21-letnia Australijka Kaarle McCulloch (wyścig sprinterski na dochodzenie) i jej nastoletnia rodaczka Josephine Tomic, najlepsza w rozgrywanym po raz pierwszy w historii na mistrzostwach świata omnium.

Rekordy

Trzy medale, oprócz wspomnianych już Howarda i Meyera, zdobyły jeszcze trzy panie. To 20-letnia Brytyjka Elizabeth Armistead, która pokazała już klasę w Pucharze Świata, jej 28-letnia rodaczka Victoria Pendleton, a także Litwinka Simona Krupeckaite.

Ta ostatnia pierwszego dnia rywalizacji pobiła rekord świata w jeździe na 500 m ze startu zatrzymanego. Okazało się, że teorie o superszybkim torze z syberyjskiego drewna nie mijają się z prawdą. 26-letnia Litwinka oprócz złota zdobyła dwa brązowe medale: w sprincie indywidualnym i drużynowym.

Mieliśmy w Pruszkowie i dwa rekordy pobite przez naszych sportowców. Adrian Tekliński uzyskał swój najlepszy w życiu rezultat w wyścigu na 1 km, a polska drużyna sprinterska: Maciej Bielecki, Łukasz Kwiatkowski i Kamil Kuczyński zanotowała swój rekordowy czas, który dał piąte miejsce mistrzostw świata.

Czteroosobowa kadra Stanów Zjednoczonych zdobyła dwa medale, w tym złoty. Dwóch z trzech obecnych w Pruszkowie Malezyjczyków uplasowało się na podium. Z pięciu Kubanek (przyjechały tylko panie) jedna, Yumari Gonzalez, zdobyła mistrzostwo i wicemistrzostwo świata.

Do zobaczenia w Ballerup

Bywalcy każdej edycji torowych mistrzostw świata nie zauważyli różnicy w porównaniu chociażby z ostatnim czempionatem, również na krytym welodromie, w Manchesterze. Jedynie gorący doping miejscowej publiki włączał się tam znacznie częściej, ale to już inna kwestia.

Przed mistrzostwami Europy koszykarzy i siatkarek, a w dalszej perspektywie również piłkarzy, polski gospodarz zdał pierwszy poważny egzamin organizacyjny. Choć nad wszystkim czuwali przedstawiciele Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), nie mieli oni powodów do napominania miejscowych.

Przekonanie o tym, że impreza w Pruszkowie była udana, daje nam również zamknięcie kas biletowych przed sobotnimi i niedzielnymi sesjami. Znaczną część widowni wypełnili przybysze z Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Australii, ale Polaków, chętnych wydać niemało na bilet, również nie brakowało.

Sukcesem, nazwijmy go długoterminowym, będzie wzrost zainteresowania kolarstwem torowym w Polsce. Taką misję miały również mistrzostwa świata w Pruszkowie. Nawet przy sprawdzonej już na kilku przypadkach zasadzie, że sport niszowy wybija się u nas na fali sukcesu pojedynczego zawodnika/zawodniczki.

Mistrzostwa świata w kolarstwie torowym, 25-29 marca 2009, Pruszków

miejsca Polaków

mężczyźni (9):

sprint: Łukasz Kwiatkowski - 14. (na 44)

sprint drużynowy: Maciej Bielecki, Kamil Kuczyński, Łukasz Kwiatkowski - 5. (na 15)

1 km: Kamil Kuczyński - 8. oraz Adrian Tekliński - 19. (na 28)

keirin: Kamil Kuczyński - 17 (na 27)

na dochodzenie: Adrian Kurek - zdyskwalifikowany

na dochodzenie drużynowo: Dawid Głowacki, Piotr Kasperkiewicz, Adrian Kurek, Jakub Średziński - 13. (na 13)

wyścig punktowy: Rafał Ratajczyk - nie ukończył

scratch: Rafał Ratajczyk - 19. (na 21)

madison: Rafał Ratajczyk, Łukasz Bujko - 13. (na 18)

omnium: Rafał Ratajczyk - 11. (na 17)

kobiety (5):

sprint: Renata Dąbrowska - 24. (na 24)

sprint drużynowy: Aleksandra Drejgier, Renata Dąbrowska - 9. (na 10)

500 m: Aleksandra Drejgier - 21. (na 23)

keirin: Renata Dąbrowska - 16. (na 20)

na dochodzenie: Edyta Jasińska - 19. (na 21)

na dochodzenie drużynowo: Dominika Mączka, Edyta Jasińska, Małgorzata Wojtyra - 13. (na 14)

wyścig punktowy: Małgorzata Wojtyra - nie ukończyła

scratch: Małgorzata Wojtyra - 16. (na 19)

omnium: Renata Dąbrowska - 8. (na 16)

klasyfikacja medalowa:

1. Australia: 4-4-2

2. Francja: 3-2-1

3. Wielka Brytania: 2-4-3

4. Dania: 2-1-0

5. Niemcy: 2-0-1

6. Nowa Zelandia: 1-1-1

7. Kuba 1-1-0

7. Stany Zjednoczone: 1-1-0

9. Litwa: 1-0-3

10. Chiny: 1-0-0

10. Włochy: 1-0-0

12. Kanada: 0-2-0

13. Holandia: 0-1-4

14. Malezja: 0-1-1

15. Argentyna: 0-1-0

16. Austria: 0-0-1

16. Belgia: 0-0-1

16. Czechy: 0-0-1

Komentarze (0)