Dyrektor nazywał zawodniczki "sukami". Afery seksistowskiej w kolarstwie ciąg dalszy

Getty Images / Bryn Lennon
Getty Images / Bryn Lennon

Do mediów wyciekły fragmenty raportu na temat nieprawidłowości w brytyjskim związku kolarskim. Dyrektor Shane Sutton nie liczył się z nikim i działał bez odpowiedniego nadzoru.

W tym artykule dowiesz się o:

Brytyjskie media dotarły do fragmentów niezależnego raportu, dotyczącego stwierdzeń prześladowania i dyskryminacji w wyspiarskim zespole kolarskim.

Sprawozdanie, które zostało zlecone na podstawie doniesień prasowych z ubiegłego roku, nie pozostawia żadnych złudzeń, że były dyrektor techniczny brytyjskiego związku kolarskiego (British Cycling) - Australijczyk Shane Sutton - dopuścił się wielu nieprawidłowości i czuł się bezkarny.

- Opierając się na opiniach ok. stu byłych i obecnych kolarzy oraz pracowników zespołu stwierdza się, że w grupie istniała kultura strachu. Dyrektor Sutton działał bez odpowiedniego nadzoru - brzmi fragment raportu, który wkrótce zostanie upubliczniony.

"The Guardian" pisze o tym, że sprawozdanie zostało nieco złagodzone w porównaniu z pierwotnym projektem, m.in. zostało skrócone o siedem stron, a wnioski końcowe zostały zmienione. Raport nadal jednak uderza bezpośrednio w Suttona i zarząd brytyjskiej federacji.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tego pytania Pazdan nie zapomni

Przypomnijmy, że sprawa ujrzała światło dzienne wiosną 2016 roku. Sutton został wówczas oskarżony przez przedstawicielkę kolarstwa torowego Jess Varnish o znęcanie się nad zawodniczkami i seksizm. Australijski działacz miał dyskryminować niektóre kolarki i nazywać je "sukami".

- Idź zrób sobie dziecko, jesteś za stara na sport - miał powiedzieć pod adresem 25-letniej wtedy Varnish.

Również niepełnosprawni reprezentanci Wielkiej Brytanii w kolarstwie oskarżyli Suttona o poniżanie, m.in. nazywał paraolimpijczyków "kuśtykami".

Kilka miesięcy później zarząd związku przeprowadził wewnętrzne śledztwo. Eksperci głośno mówili o tym, że skandal próbowano zamieść pod dywan. Stwierdzono wprawdzie, że Australijczyk używał wobec swoich podopiecznych niewłaściwego języka, ale oczyszczono go z pozostałych zarzutów wystosowanych przez Varnish, m.in. seksizmu.

- Najbardziej bolesne jest to, że przedstawione przeze mnie niezbite dowody nie znalazły potwierdzenia w toku prowadzonego dochodzenia. Wiem, że mówiłam prawdę. Chciałabym dowiedzieć się dlaczego, mimo tak mocnych dowodów, moje oskarżenia zostały odrzucone - komentowała Varnish.

Sutton od początku afery nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Zaprzecza wszelkim oskarżeniom i zapewnia, że jest niewinny.

Źródło artykułu: