Tour de France: Christopher Froome obronił koszulkę! Bohater Michał Kwiatkowski

Na tegoroczny wyścig dzień w dzień patrzyliśmy przez polski pryzmat; dopingowaliśmy Rafała Majkę, ściskaliśmy kciuki za Macieja Bodnara czy Pawła Poljańskiego (wszyscy Bora Hansgrohe). Prawdziwym bohaterem - nie tylko naszego kolarstwa, ale całego wyścigu - okazał się jednak Kwiatkowski (Team Sky).

Rzeźnik z Polski

Czwartkowy etap z morderczym podjazdem pod Izoard (2360 m n.p.m.) był dla Romaina Bardeta (AG2R) ostatnią szansą, by przed sobotnią jazdą indywidualną na czas dogonić w klasyfikacji generalnej Froome'a. I 7 kilometrów przed metą, kiedy atakować miał Francuz, Kwiatkowski wyszedł na zmianę. Narzucił tempo, którego nie mogli utrzymać Fabio Aru (Astana) czy Nairo Quintana (Movistar). W najważniejszym dniu wyścigu zrobił faworytom prawdziwą "rzeźnię".

Jechał na czele przez kilkanaście minut. On, kolarz dla którego wysokie góry przez lata były przyczyną cierpienia. W pewnym momencie zdjął okulary, rzucił je do rowu, podniszczył rywali Froome'a ostatkiem sił. I kiedy baterie się mu wyczerpały, oddał prowadzenie, właściwie stając w miejscu.

Ostateczna rozgrywka

Na ostatnich kilometrach Team Sky wyciągnął asa z rękawa. Do ataku zerwał się piąty w klasyfikacji generalnej TdF Mikel Landa. Menadżer sir David Brailsford uznał, że nie ma sensu bawić się z rywalami w kotka i myszkę; trzeba ich zmusić do wysiłku, do ofensywy.

ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Boks jest dla mnie świętością, nie pójdę w stronę MMA

I próbowali, atakowali. Aż wreszcie Froome wrzucił wyższy bieg, rozkręcił swój "młynek" (słynie z tego, że na podjazdach rzadko podnosi się z siodełka), odjechał na kilkadziesiąt metrów. Po pewnym czasie dołączyli do niego Bardet oraz Rigoberto Uran (Cannondale). Nic zyskać nie byli jednak w stanie i Brytyjczyk postawił pieczątkę na wygranym TdF.

Podczas trzech finałowych etapów - "czasówka" plus dwa odcinki płaskie - rywale go nie dogonią. Ma najmocniejszy zespół, zdecydowanie lepiej jeździ na czas. Zwycięstwo może mu zabrać tylko kataklizm.

Czas Francuza

Wygranego etapu wyłoniła ucieczka, która w pewnym momencie liczyła 54 (!) kolarzy. Różnica dzieląca harcowników od grupy liderów sięgnęła nawet 8 minut. Wreszcie - w nadziei na zwycięstwo oraz bonus czasowy - sygnał do pościgu dał swoim kolegom z zespołu Bardet i przewaga zaczęła topnieć.

W ucieczce najdłużej wytrwali Darvin Atapuma (UAE Team Emirates) oraz Warren Barguil (Team Sunweb). Pierwszy pękł Kolumbijczyk, na czele ostał się tylko Francuz. Kilometr przed metą liderzy byli już blisko, już mieli go na wyciągnięcie ręki, ale 25-latek ostatkiem sił na szczyt wjechał pierwszy. Zwyciężył po raz drugi w tej edycji TdF.

Wyniki etapu

Klasyfikacja generalna