Ben Hermans podczas zjazdu z Zameczka uderzył rowerem w barierkę i przeleciał przez nią. Skutki upadku są poważne. Kolarz grupy BMC ma pęknięty mostek, złamany nadgarstek i paliczek dużego palca u stopy, wybite zęby, a także wstrząśnienie mózgu. Belg po upadku stracił przytomność, a po jej odzyskaniu lekarze nie mogli z nim rozmawiać, gdyż zawodnik nie pamiętał, że zna język niemiecki.
Jak przekazał jego zespół w oficjalnym komunikacie, na szczęście podczas badań nie wykryto obrażeń wewnętrznych. Hermans ma zostać kilka dni w bielskim szpitalu na obserwacji. Kolarz na Instagramie zamieścił zdjęcie, w którym pokazał, jak wyglądał po upadku. Podziękował również fanom za wsparcie.
- Wygląda na to, że Bena czeka od czterech do sześciu tygodni przerwy w treningach, ale kiedy tylko wróci do Belgii, to będziemy na bieżąco monitorować jego powrót do zdrowia. Kiedy tylko będzie to możliwe, to Ben ma zostać przeniesiony do szpitala w Krakowie lub wróci do Belgii. Na tym etapie leczenia nie jest wymagana operacja - przekazało szefostwo teamu BMC.
- Nie pamiętam niczego bezpośrednio po upadku. Stało się to podczas zjazdu z dużą prędkością. Na szerokim zakręcie zawodnicy zaczęli hamować. Nie sądzę, że on był niebezpieczny, ale miałem blisko siebie innego kolarza i musiałem skręcił w prawo, przez co uderzyłem w barierkę - opisał moment wypadku Hermans.
Kolarz narzeka na ból, ale może mówić o dużym szczęściu, że jego obrażenia nie są poważniejsze. - Spałem tylko kilka godzin. Bolą mnie zarówno złamane zęby, jak i nadgarstek. Nie mogę też ruszać ramionami, a z powodu pękniętego mostka nawet próba takiego ruchu jest bolesna - przyznał Hermans.
ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu