Zdenerwowany Petacchi - komentarze po 11. etapie Giro

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dobrze ma się na półmetku Giro d'Italia kazachska ekipa Astana, z której dochodzą słuchy o powolnym regulowaniu należności. Mimo upadku Levi Leipheimera szef grupy, Johan Bruyneel, zapisze jedenasty etap na plus.

W tym artykule dowiesz się o:

Peleton prowadził podczas wspinaczki na Turchino Andriej Zaic, a na czele grupy zjeżdżał z ów przełęczy Lance Armstrong. Lider Astany, Leipheimer, nie musi się martwić o pomocników.

Utrudnienia z kolei spotkały na finiszu Alessandro Petacchiego (Lpr). - To nie wyraża szacunku. Gdybym ja zrobił coś takiego [Mario] Cipolliniemu, krytykowałby mnie potem każdego dnia - kipiał po etapie. O co chodziło? - [Tyler] Farrar nie zachowuje się właściwie: prowadzi sprint na siodełku, nie wiem jak on to robi. Byłem na kole Cavendisha, kiedy poczułem obok siebie dwa-trzy łokcie i z tego powodu nie mogłem wypracować sobie dobrej pozycji - mówił zdenerwowany o przepychance na końcowych metrach.

Sytuacji z zablokowaniem swojego największego rywala, z którym zrównał się w Arenzano pod względem liczby zwycięstw w tegorocznym Giro (dwa), nie chciał komentować Mark Cavendish (Columbia). - To wszystko działo się za mną. Właśnie.

Chętnie za to mówił o czwartkowej jeździe na czas lider, Danilo Di Luca (Lpr). - Daję sobie 50% szans na zachowanie różowej koszulki. Oczywiście to będzie niemożliwe, by cokolwiek nadrobić nad [Denisem] Mienszowem czy Leipheimerem. Gdy stracę dwie minuty do Rosjanina, będę zadowolony. Do Rzymu powinienem wtedy odrobić 40 s. Tak może być - powiedział.

Źródło artykułu: