Rocznica ataków z 11 września. Ryszard Szurkowski o synu, który zginął w Nowym Jorku

Newspix / Damian Burzykowski / Na zdjęciu: Ryszard Szurkowski
Newspix / Damian Burzykowski / Na zdjęciu: Ryszard Szurkowski

W zamachach na World Trade Center, 11 września 2001 roku, zginęło sześcioro Polaków. Wśród nich syn legendarnego kolarza - Norbert Szurkowski. O całej sytuacji Ryszard Szurkowski opowiedział tylko raz - w swojej autobiografii.

W tym artykule dowiesz się o:

Dokładnie 18 lat temu doszło do ataków terrorystycznych przeprowadzonych przez Al-Kaidę w Stanach Zjednoczonych. Członkowie sunnickiej organizacji opanowali samoloty pasażerskie, które rozbiły się o dwie wieże World Trade Center i zniszczyły część Pentagonu. Łącznie w zamachu zginęło 2996 osób. Wśród nich syn Ryszarda Szurkowskiego - Norbert.

Dwukrotny srebrny medalista igrzysk olimpijskich o śmierci syna opowiedział tylko raz. Historia pojawiła się w książce "Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia" napisana przez Szurkowskiego, Krzysztofa Wyrzykowskiego i Kamila Wolnickiego.

11 września 2001 r. Norbert Szurkowski był w WTC jako pracownik firmy remontowej Cantor Fitzgerald. Przebywał na 104. piętrze, szóstym od góry. Jak dowiadujemy się z autobiografii, syn 3-krotnego mistrza świata w kolarstwie szosowym przełożył wizytę w budynku z poniedziałku na wtorek, w którym doszło do zamachu. 11 września po wyjściu z domu musiał wrócić też po przepustkę, dzięki której mógł wejść do WTC.

ZOBACZ WIDEO "Druga Połowa". Rozżalony Lewandowski źle wykorzystywany w kadrze? "Nie mógł grać jak typowy napastnik"

"Syn zamknął za żoną garaż, ona ruszyła w prawo, on wyszedł na chodnik i wtedy się zorientował, że nie ma karty z chipem do wejścia na World Trade Center. Odwrócił się i zobaczył, że żonę zatrzymało czerwone światło na skrzyżowaniu. Gdyby jakieś auto stanęło za nią, to by go nie zauważyła. Albo gdyby synowa nie trafiła na czerwone... No ale zdążył, wziął kartę i poszedł do pracy" - czytamy w książce.

O zamachu Szurkowski dowiedział się z telewizji. Początkowo nie skojarzył, że jego syn miał pracować w budynku. Przypomniała mu o tym synowa, a w trakcie ich rozmowy kolejny samolot uderzył w drugą z wież. "Zacząłem dzwonić bezpośrednio do niego. "Leave the message" (zostaw wiadomość - przyp. red.) - słyszałem raz za razem. Znowu więc połączyłem się z synową, ale była już w rozpaczy i nie mogła mówić" - napisano w autobiografii.

Szurkowski opowiedział również, że kilka dni wcześniej syn przyniósł mu czasopismo ze zdjęciem wież WTC na okładce. Pokazywał mu, w którym miejscu najczęściej pracuje. Legendarny kolarz po zamachu gazetę wyrzucił i od tego momentu nie poleciał do USA.

"Nie mówiłem o tym nigdy, nigdzie i nikomu. Jeśli pojawiały się gdzieś jakieś moje wypowiedzi, były zmyślone i nieprawdziwe" - napisał Szurkowski.

Norbert w chwili zamachu miał 31 lat. Zostawił córkę i żonę, która była w ciąży.

CzytajRyszard Szurkowski walczy o powrót do zdrowia. Trwa zbiórka na jego rehabilitację

Źródło artykułu: