Wielka demolka w finale. Wiśniewski: Będzie 4:0

- Arkadiusz Miłoszewski przygotował swój zespół tak, że jest nie o jeden, nie od dwa, a o trzy kroki z przodu przed rywalami z Wrocławia. Uważam, jeśli King wygra mistrzostwo Polski, to trener powinien otrzymać nagrodę MVP - mówi Łukasz Wiśniewski.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Meier i Martin Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Meier i Martin
Bardzo jednostronny przebieg ma seria finałowa w Energa Basket Lidze. King Szczecin prowadzi ze Śląskiem Wrocław 3:0 i jest jeden mecz od mistrzostwa Polski. Zespół prowadzony przez Arkadiusza Miłoszewskiego idzie jak burza w tegorocznych play-off. Szczecinianie najpierw wyeliminowali triumfatora rozgrywek FIBA Europe Cup Anwil Włocławek (3:2), później odprawili z kwitkiem BM Stal Ostrów Wielkopolski (3:1), a teraz nie dają żadnych szans obecnemu mistrzowi Polski. To jest prawdziwy nokaut. King środowe spotkanie wygrał różnicą 23 punktów (90:67).

King wygrał trzy pierwsze spotkania, prezentując kapitalną i zespołową koszykówkę. To był prawdziwy popis ze strony szczecińskiej drużyny. Komentatorzy pieją z zachwytu nad grą ekipy Miłoszewskiego. W tym gronie jest m.in. Łukasz Wiśniewski, ekspert stacji Polsat Sport, który nie ukrywa, że jeśli King wygra mistrzostwo, to polski trener powinien otrzymać nagrodę MVP. Były reprezentant typuje wynik 4:0, te hurraoptymistyczne nastroje tonuje sam trener Miłoszewski.

- Mamy 3:0, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie jesteśmy jeszcze mistrzami. Trzeba wygrać czwarte spotkanie, a Śląsk w każdej chwili może się podnieść - podkreśla. Czy w piątek zobaczymy ostatni mecz w tym sezonie w Energa Basket Lidze?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap


Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy jesteś zaskoczony, a może zszokowany przebiegiem tej serii w finale PLK?

Łukasz Wiśniewski, były reprezentant Polski, ekspert stacji Polsat Sport: Wydaje mi się że słowo "zszokowany" jest bardziej odpowiednie. Seria od pierwszego podrzutu piłki toczy się pod dyktando Kinga. Śląsk nie jest w stanie nawiązać jakiejkolwiek rywalizacji na żadnym polu. Wydaje się, że spotkanie numer trzy było ostatnim dzwonkiem dla Śląska, ale King kolejny raz był bardziej zmotywowany od zawodników z Wrocławia. To King wyglądał jakby walczył o życie, a nie Śląsk i to jest chyba najbardziej szokujące w tej rywalizacji.

King w tej serii taki dobry czy Śląsk taki słaby?

Powiem tak: finały to koszykarskie szachy, które szczególnie rozpoczynają się od spotkania numer dwa, gdzie drużyna przegrywająca serię musi odpowiedzieć po pierwszym przegranym meczu. Trener Miłoszewski przygotował swój zespół tak, że jest nie o jeden, nie od dwa, a o trzy kroki z przodu przed rywalami z Wrocławia.

Co przemawia na korzyść Kinga?

Kilka elementów. Po pierwsze: patrząc na ten zespół od początku sezonu ich szeroko rozumiana "forma" jest na krzywej wznoszącej. Szczecinianie idealnie trafili na jej szczyt w najważniejszym momencie sezonu. Po drugie: pomysł na zespół trenera Miłoszewskiego, dobór graczy, podział ról, zbudowanie chemii w zespole i charyzma szkoleniowca to mieszanka wybuchowa. Uważam, jeśli King wygra mistrzostwo Polski, to trener powinien otrzymać nagrodę MVP.

Dlaczego?

Główny architekt sukcesów szczecinian idealnie wyeksponował w rywalizacji ze Śląskiem swoje atuty w ataku, organizując grę wokół Tony'ego Meiera, uruchamiając Bryce'a Browna, ufając bezgranicznie Andrzejowi Mazurczakowi, mimo słabszych statystycznie występów. Po bronionej części parkietu stworzył prawdziwego potwora. Defensywna taktyka Kinga odebrała wszystkie ofensywne atuty Śląska.
Jeremiah Martin nie istnieje w tej serii Jeremiah Martin nie istnieje w tej serii
Jeremiah Martin?

No właśnie. Chciałem o nim mówić. Lider wrocławian jest ograniczony przez Zaca Cuthbertsona, który bardzo personalnie podszedł do rywalizacji z kandydatem na MVP rundy zasadniczej. Kolejnym zabranym dotychczasowym atutem Śląska jest gra tyłem do kosza. Została ona ograniczona do minimum. WKS ciągle nie wie, jak może uruchomić Aleksandra Dziewę i Arcioma Parachouskiego. Szczecinianie na każdym kroku udowadniają, że są po prostu lepsi w tej serii.

Co jeszcze nie działa w grze Śląska Wrocław? Trener Erdogan dużo mówi o cechach wolicjonalnych, mało skupia się na taktyce - w przeciwieństwie do swojego vis-a-vis.

Możemy tu rozmawiać o pomysłach, taktyce itp. Ja zwrócę uwagę jednak na inną rzecz.
WKS przegrywa pojedynki biegowe jeden na jeden z rywalem na długości boiska. Do tego nie trzeba taktyki, umiejętności koszykarskich, tylko zaangażowania i chęci rywalizacji w każdej sekundzie meczu. To jest pierwsza rzecz, jaka mi się rzuca w oczy podczas tej serii. Taka drobna rzecz, a jak potrafi wywrócić serię do góry nogami.

Spodziewasz się, że dojdzie do piątego spotkania w tej serii?

Nie spodziewam się, by doszło do piątego spotkania w tej serii. Uważam że będzie 4:0 dla Kinga. Warto powiedzieć, że przed tą serią stawiałem 4:2 dla Śląska.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty




Zobacz także:
Phil Greene, gwiazda ligi: Mam sporo ofert
Michał Kolenda: To był trudny sezon
PGE Spójnia buduje skład. Klub chce grać w ENBL
Dawid Słupiński: Anwil ma priorytet

Czy King Szczecin wygra serię finałową ze Śląskiem 4:0?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×