Trener Mitch Johnson w czwartkowym meczu przeciwko Chicago Bulls widział Polaka w nietypowej roli. Miał zastąpić pauzującego Victora Wembanyama pod samym koszem.
Jeremy Sochan swój pierwszy mecz po powrocie do gry rozpoczął, jako rezerwowy. Teraz pojawił się już w pierwszej piątce San Antonio Spurs i stanął przed sporym wyzwaniem.
21-latek długimi momentami grał na pozycji środkowego, broniąc pomalowanej strefy. Oznaczało to wiele pojedynków z wybitnym czarnogórskim podkoszowym, Nikolą Vuceviciem. Były chwile, kiedy Sochan krył też lidera Bulls, Zacha LaVine'a.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Polak ostatecznie w czwartek spędził na parkiecie aż 36 minut, najwięcej w zespole z Teksasu. Skompletował w tym czasie pokaźne double-double. Zapisał przy swoim nazwisku 16 punktów, 14 zbiórek, dwie asysty, przechwyt, stratę i faul, wykorzystując 7 na 14 oddanych rzutów z gry i dwa na dwa wolne.
Keldon Johnson rzucił 28 oczek, ale osłabieni Spurs i tak nie zdołali pokonać rywali z Chicago. Bulls wygrali pierwszą kwartę aż 36:22, a cały mecz 139:124, notując 10. zwycięstwo w tym sezonie.
Świetny był wspomniany Vucevic, który wykorzystał problemy kadrowe Spurs. Zdobył aż 39 punktów. Rozgrywający Byków, Ayo Dosunmu miał natomiast triple-double (27 punktów 10 zbiórek, 11 asyst).
Spurs ponieśli w czwartek drugą z rzędu, a w sumie 11. porażkę w kampanii 2024/2025. Mają bilans 11-11.
Wynik:
San Antonio Spurs - Chicago Bulls 124:139 (22:36, 35:37, 40:35, 27:31)
(Johnson 28, Vassell 17, Sochan 16 - Vucevic 39, Dosunmu 27, Horton-Tucker 13)