Wyleciał z boiska, choć nie powinien. Przyznali to po meczu sami sędziowie. Chodzi o sytuację z połowy czwartej kwarty w meczu Memphis Grizzlies z Sacramento Kings. Zdaniem arbitrów, Ja Morant faulował wtedy jednego z liderów rywali, DeMara DeRozana.
Morant był innego zdania. Nie krył wściekłości, złapał się za głowę i zaczął gestykulować - nie robił tego jednak w kierunku sędziów. Ci mimo wszystko ukarali go faulem technicznym, już drugim w tym spotkaniu, w czego efekcie 25-latek został przedwcześnie odesłany do szatni.
Szef sędziów tamtego meczu, Pat Fraher, przyznał później, że on i jego koledzy popełnili błąd. - W trakcie meczu sędzia myślał, że Morant uderzył w DeRozana podczas, gdy ten rzucał. W pomeczowej analizie okazało się jednak, że Morant zajął legalną pozycję i nie powinien zostać ukarany faulem - tłumaczył.
Grizzlies, osłabieni nawet brakiem swojego lidera, mimo wszystko pokonali Kings 115:110. Morant w 28 minut rzucił osiem punktów i miał siedem asyst.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki