Środowy mecz w ramach Pucharu Europy FIBA Anwil rozpoczął z pozytywną energią i wreszcie w pełnym składzie. Gospodarze zaliczyli świetne dwie kwarty, po których prowadzili 49:39. Pytanie, co stało się później.
To był zupełnie inny Anwil. Boisko przedwcześnie zmuszony był opuścić co prawda Luke Nelson, który ostatecznie spędził na nim zaledwie osiem minut, ale to nie tłumaczy aż takiej zapaści Rottweilerów. Urazu nabawił się ponadto Justin Turner.
Drużyna Spirou Charleroi szybko odrobiła 12 punkt straty, bo tyle miała do Anwilu w pierwszej połowie, aby później zaliczyć w pewnym momencie serię 12-0, wygrać trzecią partię aż 27:13, a całe spotkanie 91:82.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Goście trafili w środę 15 na 30 oddanych rzutów za trzy, a brylowali Cobe Williams (18 punktów) i Gustav Knudsen (16 punktów). Zespół Selcuka Ernaka nie potrafił zatrzymać rozpędzonych rywali z Belgii.
Gospodarzom szło w rzutach zza łuku zdecydowaniej gorzej, bo wykorzystali tylko 8 na 29 takich prób. Anwilowi na nic zdało się 13 punktów i sześć zbiórek DJ Funderburka czy 12 oczek Michała Michalaka. Nick Ongenda miał double-double (10 punktów, 11 zbiórek).
Anwil, który jest niepokonany w Orlen Basket Lidze (bilans 9-0), w drugim etapie FIBA EuropeCup ma już dwie porażki w dwóch meczach i plasuje się na ostatnim miejscu w grupie N. Włocławianie mocno skomplikowali sobie drogę do awansu, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Zostało sporo spotkań.
Wynik:
Anwil Włocławek - Spirou Charleroi 82:91 (24:22, 25:17, 13:27, 20:25)
Anwil: DJ Funderburk 13, Michał Michalak 12, Nick Ongendangenda 10, Ryan Taylor 9, Luke Petrasek 7, Karol Gruszecki 7, Justin Turner 6, Ronald Jackson Jr. 6, Kamil Łączyński 5, Luke Nelson 3, Krzysztof Sulima 2, Bartosz Łazarski 2.