Marcin Gortat, jedyny Polak w historii NBA z tak długim stażem (2007-2019), odniósł się do obecnej formy Jeremy'ego Sochana, który od 2022 roku reprezentuje barwy San Antonio Spurs. Choć Sochan jest obecnie jedynym Polakiem w NBA, Gortat podkreśla w rozmowie z interią: - Przepraszam, ale on ma daleko jeszcze do bycia w NBA na stałe.
Statystyki Sochana z ostatnich sezonów wskazują na niewielki progres. Średnia punktów na mecz pozostaje na zbliżonym poziomie (2024/25 - 11,4; 2023/24 - 11,6; 2022/23 - 11,0), choć jego czas gry nieco się zmniejszył.
Skuteczność z gry nieznacznie wzrosła (53,5 procent w sezonie 2024/25), ale rzuty z dystansu wciąż są słabą stroną (19,4 procent skuteczności). Zbiórki i asysty utrzymują się na podobnym poziomie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bomba w samo okienko. To po prostu trzeba zobaczyć!
- Są drobne niuanse w miejscach, gdzie na pewno poczynił postęp, ale wydaje mi się, że ten rozwój, który wszyscy chcieli widzieć, mianowicie jego rzut, to nie ma drastycznej zmiany na lepsze. Jeremy ma jeszcze bardzo dużo pracy przed sobą - uważa Gortat.
Gortat zaznacza jednak, że nie należy wywierać na Sochanie nadmiernej presji. - Nie kładłbym szczególnie dużej presji na Jeremiego, że dzięki jego przyjazdowi coś się odmieni w naszej reprezentacji o 180 stopni. Oczywiście jego obecność w składzie będzie miała duży wpływ, ale sam meczu ze Słowenią czy Francją nie wygra - mówi.
Kariera Gortata w NBA
Gortat został wybrany przez Phoenix Suns w drugiej rundzie draftu NBA 2005 roku (57. pick). Jednak do NBA trafił dopiero w 2007 roku, podpisując kontrakt z Orlando Magic. W swojej pierwszej drużynie miał rolę rezerwowego środkowego.
W 2013 roku Gortat został wymieniony do Washington Wizards, gdzie spędził pięć sezonów. To w Wizards Gortat osiągnął szczyt swojej kariery, regularnie zdobywając średnio double-double (ponad 10 punktów i 10 zbiórek). Zespół z nim w składzie walczył o awans do finałów konferencji, a Polak stał się kluczowym elementem w drużynie.
Po kilku udanych sezonach w Wizards, Gortat przeniósł się do Los Angeles Clippers, gdzie grał przez jeden niepełny sezon.