Golden State Warriors nie pękli w Houston. Gospodarze w końcówce co prawda spotkania zbliżyli się do nich na jedno posiadanie, ale ekipa Steve'a Kerra w wielkim stylu odparła atak Rockets, triumfując ostatecznie 95:85.
Brylowali Stephen Curry, autor 31 punktów i Jimmy Butler, który wywalczył 25 oczek. Curry trafiał niesamowite, szalone rzuty. Znów zachwycił koszykarski świat. Butler miał natomiast ponadto siedem zbiórek, sześć asyst i pięć przechwytów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
Warriors na finiszu mogli liczyć także na innych zawodników - ważne, skuteczne akcje przeprowadzili Moses Moody oraz Brandin Podziemski. - Wciąż jesteśmy młodzi - mówił po meczu z uśmiechem Butler, nawiązując do siebie (ma 35 lat), Curry'ego (37 lat) i Draymonda Greena (35 lat). - Ale na szczęście jeszcze młodsi chłopacy też robią świetną robotę - dodawał.
- Potrzebujemy teraz trochę odpoczynku, wyczyścić głowę i być przygotowanym na następne wyzwania - dodawał skrzydłowy w rozmowie z reporterką TNT. Warriors jako jedyny zespół w niedzielnych meczach NBA zdołali zwyciężyć na parkiecie rywala i w serii do czterech zwycięstw prowadzą 1-0.
To zdecydowanie nie był dzień Rockets. Trafili tylko 6 na 29 oddanych rzutów z trzy i popełnili 16 start. Fatalnie wypadł przede wszystkim Fred VanVleet (10 punktów, 4/19 z gry, 2/13 za trzy).
Wynik:
Houston Rockets - Golden State Warriors 85:95 (21:18, 13:29, 26:22, 25:26)
(Sengun 26, Smith Jr. 11, Brooks 11 - Curry 31, Butler 25, Podziemski 14)
Stan serii: 1-0 dla Warriors