Pierwsza połowa meczu w Toruniu była bardzo ofensywna. Gospodarze lepiej zaczęli i też lepiej zakończyli tę część gry, do przerwy prowadząc 53:49. Zupełnie poza grą był jeden z liderów miejscowych, a więc Divine Myles. Swoje robił za to Michael Ertel, który kilkakrotnie, zwłaszcza wbijając się pod kosz, wręcz ośmieszał defensywę klubu z Trójmiasta.
Po zmianie stron obie ekipy nieco jednak stanęły, jeśli chodzi o poczynania w ataku. Taka gra lepiej pasowała zespołowi Nikoli Vasileva, który niejako przejął inicjatywę i wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. Widać było jeszcze większe zaangażowanie gdynian, którzy u schyłku sezonu cały czas uwikłani są w walkę o utrzymanie.
ZOBACZ WIDEO: Zaiskrzyło między Szpilką i rywalem. Szef KSW musiał interweniować
AMW Arka wprawdzie przed spotkaniem w Arenie Toruń miała punkt przewagi nad ostatnim w tabeli Orlen Basket Ligi MKS-em Dąbrowa Górnicza, niemniej w sezonie przegrała oba starcia z tą drużyną, więc z jej perspektywy, był to trochę mecz za cztery punkty. I końcówka trzeciej kwarty należała zdecydowanie do Łukasza Kolendy i spółki.
To właśnie reprezentant Polski wziął na siebie kilka akcji, wsad po szybkiej akcji dołożył jeszcze Jakub Garbacz i Arka prowadziła w Toruniu po trzydziestu minutach 75:68. Ale to nie było jeszcze ostatnie słowo koszykarzy Srdana Suboticia. Arriva Polski Cukier sukcesywnie odrabiał straty, a prowadzili go w tym Ertel, Abdul Malik Abu oraz Myles, który po zmianie stron włączył się w punktowanie.
W samej końcówce więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. Ale przyznać trzeba, że mieli też oni trochę szczęścia. Gdy najpierw Ertel wyprowadził swój zespół na prowadzenie, Nemanja Nenadić odpowiedział akcją 2+1, ale już po chwili był remis. Gdy z kolei Ertel przymierzył zza łuku, faulowany Nenadić pomylił się dwa razy z linii rzutów wolnych, co miało wydatny wpływ na ostateczny wynik.
Przy wyniku 95:91 faulowany przy rzucie za trzy był Jakub Garbacz. Wydawać by się wtedy mogło, że jest już po meczu, bo do końca pozostawało mało czasu. Plan byłego reprezentanta był więc prosty - trafić dwa razy i celowo spudłować trzecią próbę, by dać szansę na zbiórkę ofensywną Adrianowi Boguckiemu. Po rzucie 31-latka piłka wpadła jednak do kosza i o czas poprosił trener Subotić.
Faulowany po czasie Abu trafił jednak tylko raz i to w dodatku za drugim podejściem, więc Krzysztof Szubarga także poprosił o przerwę. To bowiem właśnie on kończył spotkanie jako trener, gdyż wcześniej Nikola Vasiliev został przez sędziów odesłany z ławki wskutek dwóch przewinień technicznych. Piłka powędrowała więc do Kuby Garbacza, który oddawał trójkę na wygraną, ale spudłował swoją próbę, więc dwa punkty pozostały w Toruniu.
Arriva Polski Cukier Toruń - AMW Arka Gdynia 96:94 (23:25, 30:24, 15:26, 28:19)
Arriva Polski Cukier: Barret Benson 21, Michael Ertel 21, Dominik Wilczek 14, Divine Myles 10, Viktor Gaddefors 9, Grzegorz Kamiński 7, Bartosz Diduszko 4, Ignacy Grochowski 3, Paweł Sowiński 0.
AMW Arka: Nemanja Nenadić 21, Sage Tolbert 17, Ivan Gavrilović 15, Łukasz Kolenda 15, Jakub Garbacz 13, Adrian Bogucki 7, Daniel Szymkiewicz 4, Adam Hrycaniuk 2, Wiktor Sewioł 0.