Warriors przetrwali serię z Houston Rockets, zwyciężając 4-3, a teraz zdobyli Minneapolis, odbierając Timberwolves przewagę własnego parkietu już przy pierwszej możliwej okazji.
Goście z San Francisco zwyciężyli na terenie rywala i to pomimo sporego osłabienia. Ich lider, Stephen Curry, we wtorek spędził na parkiecie tylko 13 minut, zdobywając 13 punktów. Nabawił się problemów ze ścięgnem udowym i musiał przedwcześnie udać się do szatni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
Warriors i tak triumfowali 99:88, rozbijając Leśne Wilki 26:11 w drugiej kwarcie. Gospodarze we wtorek na otwarcie drugiej rundy fazy play-off trafili ponadto tylko 5 na 29 rzutów za trzy. To fatalny wynik.
Drużyna Steve'a Kerra odparła atak Timberwolves w czwartej kwarcie, gdy gospodarzom udało się zniwelować straty do dziewięciu punktów. Bahamczyk Buddy Hield wywalczył we wtorek 24 oczka, a Jimmy Butler otarł się o triple-double (20 punktów, 11 zbiórek, osiem asyst).
- Steph jest naszym najlepszym zawodnikiem i zdecydowanie łatwiej się gra, mając go na boisku - podkreślał Butler.
Gwiazdor Timberwolves, Anthony Edwards, miał 23 punkty i 14 zbiórek, ale w pierwszej połowie, kiedy Warriors budowali przewagę, wywalczył... tylko oczko. Drugi mecz rywalizacji ponownie odbędzie się w Minneapolis.
Wynik:
Minnesota Timberwolves - Golden State Warriors 88:99 (20:18, 11:26, 29:36, 28:19)
(Edwards 23, Reeid 19, Randle 18 - Hield 24, Butler 20, Green 18)
Stan serii: 1-0 dla Warriors