Najtańsze bilety na sobotni mecz w Madison Square Garden w odsprzedaży kosztowały nawet ponad 600 dolarów. Każdy chciał zobaczyć trzecie starcie New York Knicks z Boston Celtics.
Dużych emocji jednak nie było. Aktualni mistrzowie NBA, grając z nożem na gardle, pokazali charakter. Celtics wygrali już pierwszą kwartę 36:20, drugą 35:26, aby ostatecznie pewnie triumfować 115:93 i zmniejszyć straty w serii do wyniku 1-2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła
Bostończycy wreszcie byli skuteczni w rzutach za trzy. Trafili 20 na 40 takich prób, popełniając ponadto tylko osiem strat. Zachwycił Payton Pritchard, zdobywca 23 punktów. Jayson Tatum miał 22 oczka, dziewięć zbiórek i siedem asyst.
- Musisz zmierzyć się ze swoimi demonami. Nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie - podkreślał trener Celtics, Joe Mazzulla.
Knicks byli w sobotę tylko tłem dla rywali. Wykorzystali 5 na 25 prób zza łuku i 24 na 35 wolnych. Środkowy Mitchell Robinson, którego Celtics specjalnie faulowali, trafił tylko 4 na 12 rzutów wolnych.
Gospodarzom na nic zdało się 27 punktów Jalena Brunsona czy double-double (21 punktów, 15 zbiórek), które skompletował Dominikańczyk Karl-Anthony Towns.
Czwarty mecz ponownie odbędzie się w Nowym Jorku.
Wynik:
New York Knicks - Boston Celtics 93:115 (20:36, 26:35, 24:25, 23:19)
(Brunson 27, Towns 21, Bridges 12 - Pritchard 23, Tatum 22, Brown 19)
Stan serii: 2-1 dla Knicks