Fatalny dzień dla Boston Celtics. Mistrzowie NBA w poniedziałek przy stanie 1-2 w serii prowadzili już z New York Knicks różnicą 14 punktów w Madison Square Garden, ale znów znacząco obniżyli swój poziom gry w drugiej połowie i przegrali 113:121.
Bostończycy nie dość, że doznali porażki, to stracili jeszcze swojego lidera i supergwiazdę. Jayson Tatum w końcówce meczu doznał kontuzji nogi i opuszczał parkiet z łzami w oczach, na wózku inwalidzkim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła
- Szczerze mówiąc, w tym momencie martwię się o Jaysona - powiedział środkowy Celtics, Al Horford. To dla mnie najważniejsze… Sprawy związane z meczem załatwimy później. Teraz liczy się tylko to, żeby wszystko z nim było w porządku - dodawał Dominikańczyk.
Tatum rzucił w poniedziałek aż 42 punkty. Trafił 16 na 28 rzutów z pola, w tym 7 na 16 za trzy. Ale to nie wystarczyło na Jalena Brunsona (39 punktów, 12 asyst) i jego kolegów. Karl-Anthony Towns i Mikal Bridges dodali po 23 oczka.
- Nie wiem - odpowiedział Jaylen Brown zapytany o to, co kontuzja Tatuma może oznaczać dla przyszłości klubu. - Brakuje mi teraz słów - dodawał.
Celtics stoją przed arcytrudnym zadaniem. Są o krok od odpadnięcia z fazy play-off. Knicks prowadzą w półfinale Konferencji Wschodniej 3-1.
- Takie rzeczy się zdarzają”- powiedział podkoszowy Bostończyków, Kristaps Porzingis. - W tamtej chwili wszyscy bardzo mu współczuliśmy, ale musimy iść dalej, musimy grać i walczyć do końca. Oczywiście każdy z nas z tyłu głowy miał, co to może oznaczać, ale znowu - to część sportu. To trudne, ciężko się z tym pogodzić i zaakceptować rzeczywistość - dodawał.
Wynik:
New York Knicks - Boston Celtics 121:113 (28:39, 23:23, 37:23, 33:28)
(Brunson 39, Bridges 23, Towns 23 - Tatum 42, White 23, Brown 20)
Stan serii: 3-1 dla Knicks