20 zwycięstw i 10 porażek - z takim bilansem Trefl Sopot zakończył rundę zasadniczą Orlen Basket Ligi. Dało to ekipie Żana Tabaka drugie miejsce. Lepszy okazał się tylko Anwil Włocławek (24-6).
Pomimo tego, zdaniem chorwackiego trenera, w Sopocie nie mają prawa mówić o kolejnym tytule mistrza Polski. Dlaczego? - Bo nie pokazaliśmy wystarczająco dobrej koszykówki w trakcie rundy zasadniczej. Poziom naszej gry nie był satysfakcjonujący i nie dał mi, jako trenerowi, spokoju przed rozpoczęciem fazy play-off - przyznał w rozmowie z serwisem zkrainynba.com.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Wróbel odpowiada Władysławowi Komarnickiemu
Już w ćwierćfinale na Trefl czeka wielkie wyzwanie i rywalizacja z Kingiem Szczecin. Dojdzie zatem do powtórki ubiegłorocznych finałów. Wtedy szczecinianie prowadzili w serii do czterech zwycięstw 3:1, a pomimo tego z trofeum cieszyli się sopocianie.
Tabak przyznał, że King to najtrudniejszy możliwy rywal, na jakiego mógł trafić jego zespół. - Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To jeden z najbardziej ofensywnie grających zespołów w Orlen Basket Lidze - stwierdził.
Chorwat komplementuje ofensywny potencjał Kinga, a jednocześnie martwi się o to, co w danym meczu pokaże jego zespół. Właśnie to jest dla niego największą zagadką. - Niestety nie mam pojęcia co pokażemy i to powoduje u mnie dużą frustrację. W tym sezonie, porównując go do zeszłego, byliśmy mniej regularni. Nie ukrywam, że rok temu byłem dużo spokojniejszy przed rozpoczęciem fazy play-off - wytłumaczył.
Tabak został też zapytany o swoją przyszłość. Wiadomo bowiem, że jego umowa z Treflem Sopot kończy się wraz z zakończeniem sezonu 2024/2025. Czy będzie przedłużony? Chorwat przyznał, że prezes i właściciele klubu chcieliby kontynuować współpracę, ale...
- Myślę, że teraz nie jest dobry moment na wygłaszanie żadnych deklaracji. Po sezonie usiądziemy i będziemy rozmawiać na temat przyszłości - stwierdził i dodał, że aktualnie skupia się tylko i wyłącznie na rywalizacji z Kingiem Szczecin, która rozpocznie się w środę (14 maja).