"Byłem sfrustrowany". Gwiazda Anwilu rośnie w siłę

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański

Miał prowadzić Anwil Włocławek do sukcesów. W końcu może udowodnić, że warto było na niego czekać - Czuję, że wracam do dobrego rytmu. Cieszy mnie fakt, że jestem już zdrowy - stwierdził Luke Nelson w rozmowie z plk.pl.

To był największy hit transferowy Anwilu Włocławek. Luke Nelson miał być gwarancją sukcesów i zawodnikiem, który zrobi różnicę. Brytyjczyk niestety nie miał szczęścia w tym sezonie. Często borykał się z problemami zdrowotnymi.

- Byłem sfrustrowany, ale też zły na to, że nie mogę zaprezentować swoich umiejętności włocławskim kibicom, którzy są bardzo oddani i zaangażowani - przyznał w rozmowie z oficjalnym serwisem Orlen Basket Ligi.

ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli

- Niestety kontuzje są nieodłącznym elementem naszego zawodu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy pod tym względem - kontynuował.

Sezon na polskich parkietach wszedł w decydującą fazę, a Nelson? Szczególnie w drugim meczu ćwierćfinałowej serii z Arriva Polskim Cukrem Toruń pokazał, że może być tym, który w najważniejszych momentach będzie odgrywał kluczową rolę.

Nelson opuści 14 z 30 meczów rundy zasadniczej. Wielu spodziewało się, że w klubie zdecydują się go wymienić. Tak się nie stało. - Cały czas czułem zaufanie ze strony ludzi z klubu, trenera Ernaka i kolegów z drużyny - przyznał. - Myślę, że wszyscy też widzieli, że moje urazy nie wynikały z mojego lenistwa czy braku pracy na treningach. Po prostu miałem pecha - zakończył.

Anwil jest o wygraną od półfinałów Orlen Basket Ligi. Trzeci mecz serii z Arriva Polskim Cukrem już w poniedziałek (19 maja) o godz. 19:00.

Włocławianie celują w coś więcej, niż tylko awans do strefy medalowej. Anwil chce wspiąć się na szczyt, a Nelson zapowiada, że nadal nie jest najlepszą wersją siebie...

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści