Nie tak dwa pierwsze mecze w finale Konferencji Wschodniej wyobrażali sobie na pewno sympatycy New York Knicks. Ich drużyna musiała uznać wyższość rywali w hali Madison Square Garden i to dwa razy!
Pacers zwyciężyli pierwszy mecz serii w szalonych okolicznościach, po dogrywce 138:135. Teraz znów było ciekawie.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Gwiazdor Knicks, Jalen Brunson miał na finiszu rzut na dogrywkę, ale nie trafił za trzy. Jego 36 punktów i 11 asyst nie uchroniło nowojorczyków od bolesnej porażki.
Pacers triumfowali w piątek w Nowym Jorku 114:109 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą już 2-0.
Kapitalnie dysponowany był Pascal Siakam. Kameruńczyk rzucił aż 39 punktów, trafiając 15 na 23 rzutów z gry. Tyrese Haliburton miał natomiast double-double (14 punktów, osiem zbiórek, 11 asyst).
- Właśnie po to go tu sprowadziliśmy. To jest coś, co ma robić w naszej drużynie. Potrafi zdobywać punkty na wiele różnych sposobów i dziś kapitalnie to udowodnił - komplementował Kameruńczyka Haliburton.
Mecze numer trzy i cztery odbędą się w Indianapolis.
Wynik:
New York Knicks - Indiana Pacers 114:109 (26:24, 26:25, 29:32, 28:33)
(Brunson 36, Bridges 20, Towns 20 - Siakam 39, Turner 16, Haliburton 14)
Stan serii: 2-0 dla Pacers