Przed startem Finałów NBA nikt nie dawał im większych szans, tymczasem drużyna z Indianapolis jest już tylko dwa zwycięstwa od zdobycia mistrzostwa! Pacers znów pokazali siłę i zachwycili koszykarski świat.
To był dla nich pierwszy domowy mecz na tym etapie sezonu od 25 lat. I zapamiętają go na długo - zarówno kibice, jak i sama drużyna. Pacers sprawili swoim fanom wiele radości, bo odwrócili losy spotkania z Oklahoma City Thunder w ostatnich 12 minutach, notując spektakularny sukces.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niezwykłe sceny w USA. Jak ona to wygrała?!
Gospodarze wygrali całą czwartą kwartę aż 32:18, a cały trzeci mecz Finałów NBA 116:107, doprowadzając do wyniku 2-1 w serii.
Rewelacyjny był w środę Bennedict Mathurin. Rezerwowy w zaledwie 22 minuty zdobył 27 punktów, trafiając 9 na 12 rzutów z gry i 7 na 8 wolnych. Został bohaterem dnia.
Błyszczał też zmagający się z problemami zdrowotnymi Tyrese Haliburton. Gwiazdor Pacers otarł się o triple-double, zapisując przy swoim nazwisku 22 oczka, dziewięć zbiórek i 11 asyst. Pascal Siakam dorzucił 21 punktów.
- Trzeba docenić ich postawę. Uważam, że grali dziś bardzo konsekwentnie i przemyślanie - mówił o rywalach trener Thunder, Mark Daigneault. - Jeśli chcemy wygrać tę serię musimy prezentować wysoki poziom przez pełne 48 minut - dodawał na konferencji prasowej.
Pacers zwyciężyli pomimo faktu, że trafili tylko 9 na 27 rzutów za trzy. Mieli jednak też aż 52-proc. skuteczności w rzutach z pola (44/85).
Thunder tym razem nie mogli polegać na swoim liderze. Shai Gilgeous-Alexander zdobył 24 punkty, ale miał też sześć na 17 strat zespołu i umieścił w koszu zaledwie 9 na 20 rzutów z gry. Pudłował również Chet Holmgren (20 punktów, 10 zbiórek, 0/6 za trzy).
Czwarty mecz Finałów NBA ponownie odbędzie się w Indianapolis.
Wynik:
Indiana Pacers - Oklahoma City Thunder 116:107 (24:32, 40:28, 20:29, 32:18)
(Mathurin 27, Haliburton 22, Siakam 21 - Williams 26, Gilgeous-Alexander 24, Holmgren 20)
Stan serii: 2-1 dla Pacers