To był fatalny występ Oklahoma City Thunder. Prowadzili 3-2 w Finałach NBA i mieli szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego, ale ją zmarnowali.
Indiana Pacers rozbili rywali aż 108:81, prowadząc nawet 90:60 po 36 minutach gry. Goście zagrali zdecydowanie poniżej oczekiwań, notując 21 strat i skuteczność na poziomie 38,2-proc. z gry przez trzy pierwsze kwarty. Lider zespołu i MVP sezonu zasadniczego, Shai Gilgeous-Alexander, miał aż osiem strat - najwięcej w meczu play-off w jego karierze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła
- Nie byliśmy skupieni, nie byliśmy zaangażowani - przyznał Kanadyjczyk. - Niektóre z tych strat wynikały ze zwykłej nonszalancji. Oni grali dziś twardziej, a to zwykle prowadzi do przejęć piłki - dodawał SGA. Zawodnik dodał, że Pacers zaskoczyli ich brakiem presji na całym boisku, a mimo to wymusili tak wiele błędów.
- To było zbiorowe rozczarowanie - ocenił trener Mark Daigneault. - Nie byliśmy tam, gdzie powinniśmy być po żadnej stronie parkietu. Do niedzieli musimy się znacząco poprawić - podkreślał. Thunder trafili tylko 3 z 20 rzutów za trzy punkty w pierwszych trzech kwartach.
- Wiedzieliśmy, że gramy o mistrzostwo, ale nie pokazaliśmy tego na parkiecie - powiedział Gilgeous-Alexander. - Dostaliśmy dokładnie to, na co zasłużyliśmy. Musimy to przyjąć na klatę - zaznaczał. Decydujący mecz odbędzie się w niedzielę w Oklahomie. Zwycięzca zgarnie wszystko.