Ale to był sezon w jego wykonaniu. Zdobył wszystko, co było do zdobycia. Jest królem ligi.
Shai Gilgeous-Alexander w niedzielę wybrany został MVP Finałów po tym, jak Oklahoma City Thunder pokonali ekipę Indiana Pacers 103:91 w siódmym meczu serii. To ukoronowanie nie tylko dla jego zespołu, ale i dla samego zawodnika, który w sezonie 2024/25 został królem strzelców, MVP sezonu zasadniczego i teraz też mistrzem NBA - osiągając tzw. triple crown (potrójna korona), czego wcześniej dokonali tylko Michael Jordan, Shaquille O'Neal i Kareem Abdul-Jabbar.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
W siódmym meczu Finałów SGA zdobył 29 punktów i zaliczył rekordowe dla siebie w play-offach 12 asyst. - Trudno uwierzyć, że należę do tego grona - powiedział. - Każde dziecko marzy o takim momencie, ale nigdy nie wiesz, czy się spełni. Jestem wdzięczny, że moje się ziściły - komentował. Z dorobkiem 212 punktów w finałach, Gilgeous-Alexander zbliżył się do rekordu LeBrona Jamesa z 2015 roku (215 punktów).
To także pierwszy gracz od czasów Shaqa (2000), który połączył koronę strzelców ze zdobyciem tytułu w jednym sezonie. Jego średnia 32,7 punktu w sezonie zasadniczym to najwyższy wynik spośród wszystkich zawodników, którzy zdobyli mistrzostwo. Do tego w playoffach notował 15 meczów z 30+ punktami - więcej w jednej fazie posezonowej mieli tylko Michael Jordan i Hakeem Olajuwon.
- To będzie jeden z najlepszych sezonów, jakie widzieliśmy w wykonaniu zawodnika - ocenił Chet Holmgren. - On nigdy nie gra dla siebie. Zawsze chodzi o nas, o zwycięstwo - komentował jego drużynowy kolega.
Gilgeous-Alexander przeszedł do Thunder w 2019 roku jako część wymiany za Paula George'a. W międzyczasie organizacja przeszła przebudowę, a sam zawodnik był jej fundamentem przez trudne lata - aż do obecnego sezonu, w którym Thunder zanotowali aż 68 zwycięstw i sięgnęli po mistrzostwo NBA.