Koszmarnie Finały NBA zakończyły się dla lidera ekipy Indiana Pacers. Tyrese Haliburton w siódmym meczu serii doznał najprawdopodobniej zerwania ścięgna Achillesa (na oficjalnie wyniki badań trzeba jeszcze poczekać).
To był wielki cios dla Pacers, po którym się już nie podnieśli. Oklahoma City Thunder wygrali niedzielne spotkanie 103:91, a całą serię 4-3, zdobywając mistrzostwo NBA.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Polscy siatkarze brylują w Lidze Narodów. Wspaniała przygoda w Chinach
Uraz Haliburtona w dosadny sposób skomentował LeBron James. Jeden z najlepszych koszykarzy w historii tej dyscypliny napisał na platformie X: "Kur..", załączając emotikony ze złączonymi rękoma do modlitwy.
Kontuzja rozgrywającego z pewnością znacząco osłabiła Pacers i zepsuła finałowe widowisko.
- Wszystkim nam zamarły serca - przyznał trener Rick Carlisle. - Wszyscy jesteśmy tym zdruzgotani - dodał T.J. McConnell. Haliburton został otoczony przez całą drużynę Pacers, a z parkietu go zniesiono. Choć nie mógł wrócić do gry, wspierał kolegów z szatni, bijąc brawo i krzycząc zagrzewające hasła przez cały mecz.
- To po prostu Tyrese - powiedział McConnell. - Jest jednym z najlepszych ludzi, jakich poznałem. Zszedł z boiska, ale nadal dawał z siebie wszystko dla drużyny - podkreślał. Przed kontuzją Haliburton zdążył zdobyć 9 punktów, trafiając 3 z 4 rzutów za trzy. Już dzień przed meczem mówił, że noga wciąż jest "sztywna i obolała", ale mimo to nalegał, by zagrać: - Jeśli mogę chodzić, chcę grać - tłumaczył.
25-letni Haliburton był bohaterem jednego z najbardziej spektakularnych występów w historii playoffów NBA. W każdej z czterech rund trafiał rzut na remis lub zwycięstwo w końcówce spotkania - jako pierwszy gracz w dziejach ligi. Średnio notował 17,7 punktu i 9 asyst przy 46-procentowej skuteczności, a jego 197 asyst to nowy rekord organizacji w jednej fazie play-off. - To, co zrobił, było niespotykane. Ale zawsze chodziło o zespół. I to właśnie piękne - podsumował trener Carlisle.
Brawo redaktor...