Oklahoma City Thunder po zaciętej rywalizacji zdobyli mistrzostwo NBA, pokonując Indiana Pacers w siódmym meczu finału 103:91. To pierwszy taki finał od 2016 roku, który zakończył się siódmym spotkaniem. Mimo osłabienia Pacers, którzy stracili Tyrese'a Haliburtona z powodu kontuzji, goście prowadzili do przerwy.
W trzeciej kwarcie Thunder zbudowali przewagę, której nie oddali do końca meczu. Shai Gilgeous-Alexander, zdobywając 29 punktów i 12 asyst, został uznany za MVP finałów. - To wszystko wydaje się nierealne - powiedział po meczu, podkreślając swój wkład w sukces drużyny.
Jak podaje "Fakt", niestety, świętowanie mistrzostwa zostało zakłócone przez strzelaninę w pobliżu hali Chesapeake Energy Arena. Sierżant Rob Robertson z Oklahoma City Police Department poinformował "ABC News", że jedna osoba została ranna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był niesamowity wyścig. Piłkarze zmierzyli się z bolidem
- To był absolutny chaos! - opisał sytuację Robertson.
Strzały padły w Scissortail Park, a kilku podejrzanych zbiegło z miejsca zdarzenia. Poszkodowany został przewieziony do szpitala, a jego stan jest stabilny. Policja prowadzi śledztwo w sprawie incydentu, który zakłócił radość z mistrzowskiego triumfu.
Przypomnijmy, że Shai Gilgeous-Alexander w niedzielę wybrany został MVP Finałów po tym, jak Oklahoma City Thunder pokonali ekipę Indiana Pacers 103:91 w siódmym meczu serii.
To ukoronowanie nie tylko dla jego zespołu, ale i dla samego zawodnika, który w sezonie 2024/25 został królem strzelców, MVP sezonu zasadniczego i teraz też mistrzem NBA - osiągając tzw. triple crown (potrójna korona), czego wcześniej dokonali tylko Michael Jordan, Shaquille O'Neal i Kareem Abdul-Jabbar.