Wzruszający wpis gwiazdy Finałów NBA. "Zrobiłbym to jeszcze raz"

Getty Images /  Justin Ford/Getty Images / Tyrese Haliburton
Getty Images / Justin Ford/Getty Images / Tyrese Haliburton

Gwiazdor zespołu Indiana Pacers, Tyrese Haliburton, podczas finałów NBA doznał poważnego urazu. Zawodnik zamieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych emocjonalny wpis.

W tym artykule dowiesz się o:

Zaryzykował zdrowie i doznał poważnego urazu. Jak potwierdził dziennikarz ESPN, Shams Charania, Tyrese Haliburton, grający w finałach NBA z urazem łydki, doznał zerwania prawego ścięgna Achillesa.

Haliburton chciał pomóc swoim Pacers w kluczowym meczu o mistrzostwo NBA. Świetnie rozpoczął, bo w siedem minut rzucił aż dziewięć punktów. Przy próbie ataku na kosz w pierwszej kwarcie upadł jednak na parkiet i nie był w stanie samodzielnie udać się do szatni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła

Oklahoma City Thunder pokonali ostatecznie Pacers 103:91 i sięgnęli po trofeum. Haliburton, z jeden z najlepszych koszykarzy na świecie, zwrócił się do kibiców.

"W wieku 25 lat już wiem, że Bóg nigdy nie daje nam więcej, niż możemy udźwignąć. Wiem, że wyjdę z tego jako lepszy człowiek i lepszy zawodnik. I szczerze mówiąc, teraz, z zerwanym ścięgnem Achillesa i wszystkim, co się wydarzyło, nie żałuję tego. Zrobiłbym to jeszcze raz i jeszcze raz, żeby walczyć o coś wyjątkowego dla tego miasta i moich braci. Żeby mieć szansę na zrobienie czegoś specjalnego" - napisał na platformie X.

25-latek podziękował też całej społeczności koszykarskiej za wielkie wsparcie, które otrzymał.

Haliburton był bohaterem jednego z najbardziej spektakularnych występów w historii playoffów NBA. W każdej z czterech rund trafiał rzut na remis lub zwycięstwo w końcówce spotkania - jako pierwszy gracz w dziejach ligi. Średnio notował 17,7 punktu i 9 asyst przy 46-procentowej skuteczności, a jego 197 asyst to nowy rekord organizacji w jednej fazie play-off. - To, co zrobił, było niespotykane. Ale zawsze chodziło o zespół. I to właśnie piękne - podsumował trener Carlisle.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści