Początkowo wszystko szło zgodnie z planem reprezentacji Francji. Na otwarcie EuroBasketu 2025 rozbiła Belgię (92:64), później pokonała także Słowenię (103:95). W trzecim meczu Trójkolorowi dali się jednak zaskoczyć. Po fatalnej czwartej kwarcie ulegli Izraelowi 69:82.
We wtorkowy wieczór na ich drodze stanie rozpędzona Polska, która jest samodzielnym liderem grupy D. "Francja - Polska: Dlaczego czwarty mecz reprezentacji Francji w ramach EuroBasketu zapowiada się gorąco?" - to tytuł tekstu na portalu RMC Sport przed wtorkowym spotkaniem w Katowicach.
ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?
Biało-Czerwoni, niesieni głośnym dopingiem kibiców, pokonali już Słowenię, Izrael i Islandię. Czwarte zwycięstwo z rzędu otworzyłoby im drogę do wygranej w grupie D. I mocno skomplikowałoby sytuację Francji.
Jak podkreśla autor tekstu, Francuzi muszą pokazać siłę w Katowicach, by uniknąć trudnych rywali w kolejnej rundzie. Przestrzega przed atmosferą w Spodku, obawiając się, że będzie "niezwykle wroga".
"Słynny katowicki Spodek i jego architektura w kształcie latającego spodka oferują francuskiej drużynie dwie możliwe opcje. Pierwsza opcja to start na orbitę dzięki przełomowemu zwycięstwu w naprawdę wyjątkowej atmosferze. Druga to kolejny cios, który poważnie skomplikowałby zadanie francuskiej drużyny na EuroBaskecie 2025" - czytamy na francuskim portalu.
- Albo nie otrząśniemy się po niedzielnym rozczarowaniu, albo wręcz przeciwnie, będziemy w pełni zgrani, bo wiemy, jaka atmosfera nas czeka. To może zjednoczyć zespół i pozwolić mu rozegrać świetny mecz - podkreślił przed meczem z Polską Frederic Fauthaux, trener Trójkolorowych.
W przypadku porażki z Biało-Czerwonymi Francuzom grozi zajęcie trzeciego miejsca w grupie D. To zaś oznacza, że w kolejnej rundzie musieliby się zmierzyć z którymś z faworytów grupy C - Grecją, Hiszpanią lub Włochami.