Michał Gabiński: Stal zalega mi pieniądze

Michał Gabiński od kilku dni jest zawodnikiem PGE Turowa Zgorzelec. Ostatni sezon spędził jednak w Stali Stalowa Wola, ale wspomnień z tego klubu nie będzie miał dobrych, choćby na fakt, że działacze wciąż zalegają pieniądze temu koszykarzowi.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Michał Gabiński od nowego sezonu będzie koszykarzem PGE Turowa Zgorzelec. Po roku spędzonym w Stali Stalowa Wola zawodnik ten oczekuje gry o wyższe cele i możliwości rozwoju. - Największy wpływ na moją decyzję o przejściu do drużyny ze Zgorzelca miało to, że trenerem tego zespołu jest Jacek Winnicki. Pracowałem z nim w Sportino Inowrocław, więc wiem, czego oczekuje od zawodników. Ten trener gwarantuje mi rozwój sportowy, a zespół szansę gry o wyższe cele - powiedział Gabiński.

Do rozstania ze Stalą nie doszło jednak w pokojowych nastrojach. Drużyna ta popadła w ogromne problemy finansowe. - To też w jakimś stopniu zaważyło na tym, że odszedłem ze Stali - tłumaczy koszykarz. - Przykro na to wszystko patrzeć. Szkoda ciężkiej pracy zawodników, którzy włożyli dużo serca w grę tej drużyny i jej utrzymanie. Jako wychowanek Stali chciałbym, aby zagrała przynajmniej w I lidze. To jest klub, który coś znaczy na mapie polskiej koszykówki. Dlatego też szkoda by było to wszystko zepsuć. Niestety, fakty - jak na razie - są zupełnie inne.

Klub ze Stalowej Woli nie spłacił jeszcze wszystkich swoich długów, także wobec zawodników. - Działacze nie zrobili nic w kierunku spłaty długów. Tracili jedynie czas, aby zepchnąć na kogoś innego winę i oczyścić swoje nazwisko. Klub zalega mi dwie miesięczne wypłaty plus premie za każdy wygrany mecz. Przy czym premii nie otrzymywaliśmy od początku sezonu - kończy Michał Gabiński.

Więcej w Gazecie Wyborczej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×