Milija Bogicević: Co nie zabije, to wzmocni

Pomimo zwycięstwa nad Asseco, trener Milija Bogicević nie może być zadowolony z postawy swoich koszykarzy. Anwilowi przede wszystkim brakuje płynności w grze ofensywnej.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Choć większość komentarzy przed niedzielnym spotkaniem wskazywała na pewne zwycięstwo Anwilu Włocławek w starciu z Asseco Gdynia, przebieg meczu pokazał, że duch dawnego mistrza w ekipie znad morza nie zgasł. Włocławianie pokonali rywala 64:59 dopiero dzięki kilku skutecznym akcjom w czwartej kwarcie.

- Nie ma wytłumaczenia dla 16 strat u siebie i nie ma wytłumaczenia dla bardzo niskiej skuteczności, mniejszej niż 40 procent z gry. Zawsze jednak jest lepiej wygrać mecz po słabej grze, niż przegrać po pięknej. Liczy się to, że mamy na razie bilans 2-0. Istotne jest zacząć ligę bez niepotrzebnych błędów - mówi trener Anwilu, Milija Bogicević.

Rottweilery rozpoczęły spotkanie od stanu 9:0, ale wystarczyło tylko kilka minut by trener David Dedek uporządkował grę swoich koszykarzy, którzy w połowie drugiej kwarty wygrywali nawet 25:22. Od tego momentu rozpoczęła się walka kosz za kosz i trwała blisko 20 minut. Dopiero pod koniec pojedynku Anwil zanotował serię 13:3 i wyszedł na prowadzenie 60:46. Okazała się ona na tyle wysoka, że nawet po mimo drugiej serii, tym razem błędów, dwa punkty zostały w Hali Mistrzów.

Włocławianie mieli przede wszystkim problemy z organizacją gry w ataku. Dusan Katnić rozdał co prawda pięć asyst i wymusił osiem fauli, ale zanotował również cztery straty oraz spudłował siedem z dziewięciu rzutów z gry i pięć z siedmiu wolnych. Dodatkowo, Paul Graham trafił tylko jeden rzut na sześć, a debiutujący w Anwilu Deividas Dulkys - jeden na pięć.

- Bardzo często jest tak, że jak punktów nie dają koszykarze z pozycji numer dwa, czyli w naszym przypadku Paul i Deividas, to wówczas o zwycięstwo jest zdecydowanie trudniej. Dodatkowo, słabszy okres ma Dusan, dlatego tym bardziej trzeba się cieszyć z dwóch punktów. Ale tylko z tego - tłumaczy trener zespołu.

- Mimo wszystko jestem optymistą. Co cię nie zabije, to cię wzmocni. U Paula wychodzi zmęczenie, jego organizm, świeży tuż po przylocie, teraz odczuwa skutki treningu. Natomiast Deividas jest w bardzo dobrej formie fizycznej, tylko potrzebuje czasu by płynnie wgryźć się w nasz system. Myślę, że każdy dzień będzie działał na naszą korzyść. Zawodnicy mają świadomość tego jak zagrali z Asseco i wyciągną z tego spotkania wnioski - kończy Bogicević.

Przed serbskim trenerem oraz jego zawodnikami teraz bardzo trudne wyzwanie - wyjazdowy mecz z PGE Turowem Zgorzelec w czwartek.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×