Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. V
W pierwszych latach swojej kariery "The Glide" grał w butach firmy KangaRoos. Uzyskanie statusu all-star to jednak szansa na lukratywne kontrakty reklamowe. Na początku lat osiemdziesiątych potentatami na rynku koszykarskiego obuwia były marki Converse i Adidas, a wraz z przybyciem do NBA Michaela Jordana branżę zawojowały również buty Nike. Ważnym graczem był także Reebok, ale Clyde Drexler nie związał się umową z żadnym z tych producentów. "Szybowiec" postanowił podpisać kontrakt z mało znaną firmą Avia. - Gdy pełniłem funkcję dyrektora ds. marketingu, byliśmy jednym z głównych sponsorów Trail Blazers - opowiada Tim Haney. - Ja odpowiadałem za uzgodnienie z Clydem wielu rzeczy, ponieważ on w tamtym czasie nie posiadał żadnego przedstawiciela, który w jego imieniu negocjowałby warunki umowy. Drexler zawsze działał trochę na przekór. Miał dobrą ofertę z Nike, ale nie chciał grać w takich samych butach jak wszyscy. Potrafił również liczyć każdy grosz, więc otrzymał od nas propozycję najlepszą z możliwych.
W ramach promocji butów firmy Avia, Drexler pojawiał się na obozach koszykarskich dla dzieci, organizowanych na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W odróżnieniu od innych zawodników, nie przybywał jednak tylko na ostatni dzień zajęć, a starał się uczestniczyć w nich od samego początku i na każdym kroku służyć dzieciakom dobrym słowem czy dobrą radą. Charles Barkley mawia, że nie jest wzorem do naśladowania, i że to rodzice powinni stanowić przykład dla najmłodszych, a nie zawodowi sportowcy. "The Glide" popierał to motto, ale w odróżnieniu od Sir Charlesa nie oddawał się aż tak bardzo różnym uciechom. Oczywiście nie należał do świętoszków, ale nie preferował również wyjść do nocnych klubów, gdyż z przyjaciółmi wolał spotykać na kolacji w restauracji. - Kiedy byłem młody i jeszcze wolny, miałem fazę na eksperymentowanie - wspomina koszykarz. - Sprawdzałem co lubię w kobietach, a czego nie. Uwielbiałem piękne dziewczyny i nie będę kłamał tak jak niektórzy, że żyłem w celibacie.
W kampanii 1986/87 Trail Blazers pod wodzą nowego trenera, Mike'a Schulera, dość znacząco poprawili swoje notowania, osiągając bilans 49-33, co dało im trzecią pozycję w tabeli Konferencji Zachodniej. Clyde Drexler wreszcie był w pełni sił i w sezonie zasadniczym wystąpił w pierwszej piątce we wszystkich 82 spotkaniach. Zdobywał średnio aż 21,7 punktu, dokładając do tego dorobku 6,3 zbiórki, 6,9 asysty, 2,5 przechwytu oraz 0,9 bloku. Ciężko mu było jednak znaleźć nić porozumienia z coachem, który jego zdaniem chciał mieć nad wszystkim zbyt dużą kontrolę. - Po prostu grajmy - mawiał Clyde. Mottem Schulera było natomiast "musisz to zrobić dokładnie w ten sposób". Team z Oregonu w rozgrywkach 1986/87 zamierzał powalczyć o zdecydowanie więcej niż tylko awans do play-off's. Na drodze "Szybowca" i spółki stanęli jednak Houston Rockets z niesamowitym Hakeemem Olajuwonem w składzie, wygrywając w pierwszej rundzie 3-1 i to w dość łatwy sposób.Koniec części piątej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.
Bibliografia: Sports Illustrated, New York Times, Clyde Drexler, Kerry Eggers - Clyde The Glide, basketball-reference.com, espn.go.com.
Poprzednie części:
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. I
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. II
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. III
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. IV