Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. VI
Rick Adelman to człowiek, który potrafił znaleźć nić porozumienia z Drexlerem i dzięki temu wyciągać z niego wszystko co najlepsze przez całe rozgrywki. Coach wiedział jak zarządzać siłami swojego najlepszego zawodnika, więc często podczas treningów stosował wobec niego taryfę ulgową. W środowisku pojawiały się głosy, że kolegom z drużyny ciężko się współpracowało z "Szybowcem", ale prawdopodobnie były to tylko plotki. - Ja nigdy nie miałem z nim żadnych problemów - opowiada Buck Williams. - Jedyne czego od ciebie wymagał, to żebyś w każdym meczu dawał z siebie wszystko. Pragnął tylko, abyś jak najlepiej wykonywał swoją pracę. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy.
"The Glide" w pierwszej kolejności zawsze dbał o interesy drużyny i dla wspólnego dobra był gotów do poświęceń. W kampanii 1989/90 krócej przebywał na parkiecie, a jego średnia zdobywanych punktów spadła do 23,3. Notował również 6,9 zbiórki, 5,9 asysty oraz 2 przechwyty. Część jego minut przejął Drażen Petrović. Dzięki temu Trail Blazers wypracowali w sezonie zasadniczym fantastyczny bilans 59-23, dający im trzecią lokatę w tabeli Konferencji Zachodniej. Buck Williams idealnie wpasował się w pierwszą piątkę teamu z Oregonu, którą oprócz niego i Clyde'a Drexlera tworzyli jeszcze Kevin Duckworth, Jerome Kersey i Terry Porter. - "The Glide" miał różne starcia z trenerami, ale kolegów z drużyny zawsze wspierał - opowiada ten ostatni. - Jedynym dorównującym mu zawodnikiem, z którym miałem okazję grać, jest Tim Duncan."Szybowiec" za swoje dokonania został wybrany do trzeciej piątki NBA, a także zaznaczył swoją obecność wśród najlepszych podczas lutowej All-Star Game w Miami. W kampanii 1989/90 team z Portlandu po raz pierwszy od dawna przebrnął przez pierwszą rundę play-off's, odprawiając z kwitkiem 3-0 Dallas Mavericks. W półfinale konferencji podopieczni Ricka Adelmana stoczyli wyczerpujący, wygrany 4-3 bój z San Antonio Spurs. W decydującym starciu "The Glide" uzbierał 22 punkty, 13 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwyty, rzucając może z mizerną skutecznością 8/22 z gry, ale jednocześnie powracając z piekła, w jakim się znalazł zaledwie 48 godzin wcześniej, gdy Trail Blazers polegli z ostrogami różnicą 15 oczek, a on trafił z pola zaledwie raz na 10 prób.
W finale Zachodu ekipa z Oregonu zmierzyła się z Phoenix Suns, napędzanymi przez Kevina Johnsona, Toma Chambersa i Jeffa Hornacka. Po dwóch spotkaniach prowadziła 2-0, ale następne dwa starcia zakończyły się zdecydowanymi triumfami Słońc, w tym jedno różnicą aż 34 "oczek". Dwie porażki zbiegły się z gorszą dyspozycją Drexlera, który jednak w kolejnych meczach wrócił na dawne tory i poprowadził swoją drużynę do dwóch triumfów i zwycięstwa w całej serii 4-2. Przedsezonowe zapowiedzi urodzonego w Nowym Orleanie zawodnika nie brzmiały już tak zabawnie jak w opowieści Bucka Williamsa. Portland Trail Blazers awansowali do finału ligi zawodowej, a w drodze do tytułu musieli sprostać jeszcze tylko Detroit Pistons. Tylko lub aż.Koniec części szóstej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.
Bibliografia: Sports Illustrated, Clyde Drexler, Kerry Eggers - Clyde The Glide, basketball-reference.com.
Poprzednie części:
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. I
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. II
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. III
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. IV
Clyde Drexler - chłopak z dobrego domu cz. V