Rumunia wzięła na cel TBL. Dlaczego Liga Nationala jest trendy?

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
- Podejmując decyzję, patrzę na ligę w kontekście kilku ostatnich lat. Czy się rozwija, czy przeciwnie. Jacy zawodnicy przyjeżdżają do tej ligi, jakie są perspektywy dla zawodników. Grałem już wcześniej w Rumunii i sądzę, że tamtejsza liga robi po prostu wszystko, by być coraz lepszą. Kluby chcą grać w pucharach. W Polsce nigdy nie wiesz jak to będzie. W Słupsku zdobyliśmy trzecie miejsce, ale klub nie zdecydował się na grę w Europie. W Rumunii natomiast jest tendencja, by - jeśli już wywalczysz możliwość rywalizacji w pucharach - korzystać z tego przywileju - komentuje Amerykanin, który, podobnie jak jego były kolega z Energi Czarnych Will Franklin, wraca do Rumunii po roku przerwy.

- Podpisując kontrakt, musisz myśleć przede wszystkim o sobie. Taka jest prawda. Patrzysz na to, co dany klub czy dana liga może ci dać i co możesz z tego wynieść jako sportowiec w przyszłości. Każdy chce się rozwijać, każdy chce grać przeciwko najlepszym i być dostrzeganym przez jak najszersze spektrum. I każdy chce zarabiać jak najwięcej. A w Rumunii płace są wyższe z roku na rok - mówi były rozgrywający Polskiego Cukru Toruń, płynnie przechodząc do kolejnego aspektu: pensji.

- Tak, kluby z Rumunii przebijają polskie pod względem płacowym. Oczywiście poza Stelmetem Zielona Góra. Niemniej reszta jest w stanie przebić finansowo polskie kluby - mówi Avlijas.

Średnia pensji koszykarzy z zagranicy, którzy przyjeżdżają do Polski rywalizować w Tauron Basket Lidze to około 5 tysięcy dolarów miesięcznie. - Myślę, że tak to można ująć. W lidze rumuńskiej średnia płacowa nie jest dużo większa, ale jednak jest. Szacunkowo można powiedzieć, że jakieś 15-20 procent większa. To plus obecność w europejskich pucharach wystarczy, by Amerykanin czy Serb uznał, że woli tam grać. Bo trzeba zaznaczyć, że ta proporcja drużyn grających w Europie dotychczas przez lata była na korzyść Rumunii. Dopiero w tym roku to się zmienia. Oczywiście nie bierzemy tu pod uwagę, że Stelmet czy Turów grały w Eurolidze i budżety były sporo wyższe od drużyn rumuńskich. Mówimy o pozostałych pucharach. Nasza liga będzie z pewnością bardzo konkurencyjna, jeśli utrzymamy poziom czterech klubów grających w Europie - mówi inny agent działający na obu rynkach, Grzegorz Piekoszewski.

W ostatnich latach wielki kryzys finansowy wstrząsnął światem piłki nożnej w Rumunii, czyli sportem numer 1 w kraju. Tamtejsze kluby są w większości zadłużone, doszło nawet do tego, że wielokrotna marka ligi - Steaua Bukareszt - musiała sprzedać prawa do swojego herbu. Sytuację tę chcą wykorzystać inne sporty, w tym koszykówka, czyli sport numer 3. Władze ligi postawiły na bardzo konkretne działania, o czym przekonał się ostatnio Asesoft Ploeszti.
Aleksandar Mladenović wrócił do Rumunii po roku przerwy Aleksandar Mladenović wrócił do Rumunii po roku przerwy
Klub ten, sponsorowany rękoma prywatnych inwestorów ale także władz lokalnych, wygrał 11 mistrzostw kraju w ostatnich 12 latach. To jedna z bardziej imponujących serii w Europie. Asesoft zdobył mistrzostwo również w ostatnim sezonie (w składzie z Ivanem Zigeranoviciem), ale od pewnego czasu miał problemy finansowe. Decyzja ligi była jednoznaczna i zdecydowana: relegacja do niższej klasy rozgrywkowej. Takie działanie to jasny sygnał dla agentów i zawodników. W lidze 12 zespołów - z których przynajmniej 10 ma budżet na poziomie minimum wymaganego w lidze polskiej (2 milionów złotych) - ważniejsza jednak od wielkości budżetu jest jego gwarancja.

- Ja mam o tyle łatwiej, że mnie w Rumunii znają. Trenerzy, prezesi. Grałem tutaj już trzy lata i teraz spędzę czwarty sezon w tym kraju - mówi Aleksandar Mladenović, nowy zawodnik BC Pitesti, puentując: - Znają mnie jednak i w Polsce... Sprawa więc jest prosta. Pieniądze oraz warunki gry są w Rumunii lepsze, niż w TBL. Poza tym, w lidze rumuńskiej musisz płacić na czas, bo jak nie, to cię zdegradują. W Polsce wszyscy wiemy jak z tym jest. Większość graczy, którzy tak jak ja wybrali Ligę Nationala, dostali lepsze warunki finansowe i sportowe, niż mogliby dostać w Polsce. I choć nie ma co porównywać lig zanim nie rozpoczął się sezon, to jednak uważam, że w tym momencie liga rumuńska jest bardziej atrakcyjna, niż polska.

Dekadę temu Polska Liga Koszykówki była porównywana - poziomem sportowym czy finansowym - do niemieckiej Bundesligi. Obecnie o jakimkolwiek porównaniu z rozgrywkami za Odrą nie ma co nawet wspominać. Obecnie w pierwszej kolejności TBL musi gonić Ligę Nationala.

***

W sobotę opublikujemy wywiad z Vladem-Sorinem Moldoveanu, jedynym Rumunem w Tauron Basket Lidze, w którym koszykarz opowie o rozgrywkach w swoim kraju i porówna je do polskiej ekstraklasy.

Jak oceniasz poziom Tauron Basket Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×