Michał Aleksandrowicz: Gra w Legii to dla mnie zaszczyt
- (śmiech) Wszyscy mnie o to pytają.
Jest to trochę specyficzny pseudonim.
- Mam go już od czasów gimnazjum. Wydaje mi się, że jest to od mojego imienia Michał. Byłem też nazywany "Misiu" czy "Koala". Ten drugi jest dosyć twardy i dziwnie to brzmi.
Twoje warunki fizyczne nie pasują też do "Koali".
- Dokładnie. Moja mama, tata i narzeczona mówią do mnie "Panda". Chyba będę musiał zmienić imię na Panda i wtedy będę trochę jak Metta World Peace.
Będziesz na pewno wtedy bardziej rozpoznawalny.
- (śmiech) Coś w tym jest.
W swojej karierze występowałeś w trzech klubach. Czy gra w Legii jest dla ciebie największym wyzwaniem?
- Jest największym, bo mamy bardzo ambitny cel do zrealizowania. Byłem wcześniej w Pruszkowie i w Lublinie. Wtedy co prawda naszym celem też była walka o fazę play-off, ale nie musieliśmy koniecznie tam się znaleźć. Wyzwania dają motywację do jeszcze większej pracy i walki w każdym spotkaniu.
Myślisz o grze w Tauron Basket Lidze?
- Już od dawna.
Śmiało mogę powiedzieć, iż występują tam dużo słabsi zawodnicy od ciebie.
- Bardzo dziękuję. To miłe, co mówisz. Każdy zawodnik marzy, aby grać w jak najwyższej lidze. Rok czy dwa lata temu chciałem zagrać w TBL, jednak żaden klub nie zainteresował się moją osobą. Mam nadzieję, że jak awansujemy w tym sezonie, to uda się zagrać w Ekstraklasie w barwach Legii. Zobaczymy, co przyniesie los. Nie jestem już najmłodszy i zdaję sobie sprawę, iż ciężko jest dostać szansę w TBL w wieku 26 lat. Mam nadzieję, że uda się kiedyś pokazać na parkietach Ekstraklasy, ale najważniejsza jest dla mnie teraz jak najlepsza gra w barwach Legii.- Uważam, że każdy mecz Legii jest ciężki. Każdy wie, że przyjeżdża klub z Warszawy i koniecznie chce z nim wygrać. Jest tam specyficzna hala, zawsze przychodzi dużo kibiców, aby oglądać mecze. Będziemy przygotowani na 100 procent na to spotkanie.
Czy specyficzna hala i atmosfera faktycznie sprawiają tyle problemów?
- Ja taką atmosferę bardzo lubię. Wtedy czuję, że gram w koszykówkę, kibice żywo reagują na wydarzenia na parkiecie. Lubię tę halę, nazywamy ją kurnikiem (śmiech). Zawsze tam jest fajna atmosfera na meczach. W najbliższej kolejce zapewne będzie podobnie.
Rozmawiał Jakub Artych