Chris Herren miał być gwiazdą NBA. Ćpał tak dużo, że przeżył śmierć kliniczną

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Eksperci wróżyli Chrisowi Herrenowi karierę w NBA. Nic z tego nie wyszło, bo nie umiał poradzić sobie z uzależnieniem od narkotyków. Dzisiaj dziękuje Bogu, że żyje.

W tym artykule dowiesz się o:

Mówił, że nie pamięta nawet, kiedy pierwszy raz miał styczność z narkotykami. - Zaczęło się od kolegi. Szybko wpadłem - opowiadał Chris Herren. Dzisiaj jeździ po USA i przedstawia historię swojego zmarnowanego życia. Każdy z młodych sportowców, który przychodzi na spotkanie z byłym zawodnikiem NBA, jest przekonany, że jego podobny los nie spotka i już liczy ogromne pieniądze, jakie na niego czekają. Dwadzieścia tysięcy miesięcznie Herren miał być jednym z nich. - Zwykle młodzi zawodnicy nie słuchają, kiedy mają przed sobą lekarza czy trenera. Dopiero kiedy poznają historię kogoś, kto sam przez to przeszedł, zmienia się ich nastawienie - powiedział Drew Doughty, hokeista Los Angeles Kings. To on m.in. organizował spotkania Herrena z młodymi zawodnikami NHL. - Nie ma znaczenia, czy chodzi o NBA, NHL czy NFL. Te problemy wszędzie są takie same - powiedział. Przemówienia byłego koszykarza są bardzo emocjonalne, choć minęło już niemal osiem lat, odkąd niczego nie bierze. Wrażenie robią sumy, jakie wydawał na narkotyki. - Miesięcznie ponad dwadzieścia tysięcy dolarów, głównie na heroinę i kokainę - opowiadał Herren. Jako zdolny nastolatek miał przed sobą wielką przyszłość w koszykarskiej lidze. Trafił do McDonald's All-America Team (pierwszy skład najlepszych zawodników ze szkół średnich), miał za sobą sesje okładkowe dla "Rolling Stone" i "Sports Illustrated", kiedy szedł do college'u w Bostonie. Wszyscy wróżyli mu wielką karierę, był nadzieją NBA, śledzono każdy jego mecz. W szkole wyszło na jaw, że Herren ma kłopoty z narkotykami. Uczelnia przeprowadzała testy, które koszykarz oblał. Okazało się, że bierze m.in. kokainę i środki przeciwbólowe. Dla uczelni to był szok, a zawodnik zgodził się wziąć udział w programie antynarkotykowym. W listopadzie 1994 roku wystąpił w pierwszym meczu swojej uczelnianej drużyny. Zdobył 14 punktów, ale podczas spotkania złamał nadgarstek. Wypadł z gry na trzy miesiące. W tym czasie był sprawdzany jeszcze dwukrotnie, jeśli chodzi o zażywanie narkotyków. Obiecywał, że to koniec, ale wyniki badań wskazywały, że kłamie. Oba testy oblał. Na początku 1995 roku wyleciał z uczelni. Miał wtedy dwadzieścia lat. Zgodnie z przepisami musiał czekać rok, zanim trafił do nowej uczelni. Wylądował na uniwersytecie we Fresno. Jak dostał się do zespołu, skoro oblał testy antynarkotykowe w Bostonie? - Wiedziałem, kiedy będą testy, więc odpowiednio wcześniej przestawałem brać narkotyki. Oficjalnie byłem czysty - mówił Herren. Znowu błyszczał, znowu szalał na parkietach. W sezonie 1996-1997 zdobywał średnio 17,5 pkt w meczu, skauci wiązali z nim wielkie nadzieje. Dobra passa nie trwała długo. W listopadzie 1997 roku, krótko przez startem nowych rozgrywek NCAA, zawodnicy przechodzili testy na obecność narkotyków. Herren je oblał. - Mieli do mnie mnóstwo cierpliwości, na którą nie zasługiwałem. Znowu było to samo, obiecywałem poprawę, nawet zgodziłem się na zamknięcie na 28 dni w klinice uzależnień - mówił Herren. W styczniu wrócił do zespołu, którego był liderem. Miliony widzów przed telewizorami oglądały mecz, w którym zdobył 29 pkt w starciu z legendarną uczelnią Duke. Drużyna Fresno przegrała, ale gwiazda Herrena błyszczała coraz jaśniej. Czternaście lat ćpania W 1999 roku został wybrany w drafcie przed Denver Nuggets. Od tego czasu grał także w Bostonie, Włoszech, Turcji, Chinach, Libanie, Niemczech i w Polsce. Skończył grać w 2007 roku. Nigdzie nie zagrzał na dłużej miejsca, niemal wszędzie miał problemy z narkotykami. - Mówiłem, że wezmę tylko raz, a potem koniec. Tak przeleciało mi czternaście lat. Czternaście lat brania kokainy, środków przeciwbólowych i picia - mówił dla "Boston Globe". Po odejściu z Celtics w 2001 roku miał jeszcze szansę na podpisanie umowy z Dallas Mavericks. Nie był w stanie jednak poradzić sobie z narkotykami. - Wybrałem 800 miligramów zamiast 8 milionów od Teksańczyków - zwykł mawiać. - Teraz sobie radzę, choć bez takich pieniędzy. Moja żona i trójka dzieci przeżyły ze mną trudny czas, jednak ciągle jesteśmy razem. Kariery w NBA nie zrobiłem, ale dziękuję Bogu, że żyję. Kolega Herrena z czasów szkolnych, Jeff Caron, jest dyrektorem w jednej ze szkół w South Dartmouth. To on namówił koszykarza na walkę z uzależnieniem, a potem na udział w programie, którego podstawą są spotkania byłego zawodnika z uczniami i młodymi sportowcami. Wszędzie opowiada, jak zmarnował życie i karierę. - Nie lubię, kiedy nastolatkowie nie uważają na moich wykładach. Nie ma nic śmiesznego w tym, o czym mówię. W zeszłym roku zostało pochowanych trzech czternastolatków z Bostonu. Zaczynali tak jak ja - jakieś leki, pigułki, lekkie narkotyki. Często z tej drogi nie ma odwrotu - wyjaśnia Herren. Obecny trener Boston Celtics, Brad Stevens, i Herren są przyjaciółmi. Szkoleniowiec stara się, aby jak najwięcej zawodników z uczelni i szkół średnich w stanie Massachusetts poznało historię byłego zawodnika NBA. - To są duże dzieci, które łatwo wpadają w kłopoty - mówił Stevens o młodych zawodnikach po uczelniach. - Dobrze, że mają przed sobą człowieka, który był lepszy od niemal ich wszystkich, a skończył na odwyku. Igła w ramieniu Los Herrena odmienił się w 2008 roku. Wziął tak dużo heroiny, że prawie zmarł. Miał wypadek, policjanci znaleźli jego auto owinięte wokół słupa. Na siedzeniu pasażera leżała strzykawka, igła wciąż tkwiła w ramieniu nieprzytomnego Herrena. Wezwali karetkę, w szpitalu lekarze uratowali go w ostatniej chwili. Oficjalny raport medyczny mówił, że przez trzydzieści sekund znajdował się w stanie śmierci klinicznej. Od tamtego czasu nie bierze narkotyków. Chris Mullin, były znakomity koszykarz Indiana Pacers z lat dziewięćdziesiątych, załatwił mu pobyt w klinice odwykowej pod Nowym Jorkiem. - Dzisiaj mogę wykorzystać swoją wiedzę i koszmarne wspomnienia. Wiem, jak marihuana zamienia się w kokainę, a ta w heroinę. Znam kłamstwa młodych ludzi, którzy wmawiają sobie, że tylko palą "jointa" i na pewno nie sięgną po twarde narkotyki. Mogę się tylko śmiać. Mówicie do człowieka, który prawie zaćpał się na śmierć. Mnie nie oszukacie - opowiadał Herren podczas ostatniego spotkania na początku stycznia w jednej ze szkół w Bostonie.

Dziadek Kerber wzruszony."Super mecz"

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: