Maciej Kwiatkowski: Starzy znajomi w nowych rolach (komentarz)

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski

Czy Brooks zadziała jak magnes?

Pierwsze doniesienia podminowują perspektywę z jaką Wizards zatrudnili Scotta Brooksa. Chris Mannix z "The Vertical" doniósł od razu, że Durant nie czuje się wcale komfortowo w gronie ludzi, których zostawił w Waszyngtonie. Durant wychował się kilkadziesiąt kilometrów od stolicy USA w miasteczku Seat Pleasant.

- Durant nie jest dla Waszyngtonu, mówią jego znajomi, ponieważ Waszyngton to jego dom i tak jak wielu atletom, Durantowi wcale nie spieszno tam wracać. Rodzina i znajomi - niektórzy nimi będący, a inni tylko podający się za nich - zwykle w takich sytuacjach wychodzą z cienia i oczekują czegoś od sportowca. A Durant w ostatnich latach zacieśnił krąg swoich bliskich i nie jest zainteresowany relacjami z ludźmi, których zostawił poza tym kręgiem. Jego jedyna wizyta w tym sezonie w Waszyngtonie ponoć przyniosła mu wiele stresu. Co z kolei jego znajomi odebrali jako znak, że tego lata Durant nie podpisze kontraktu z Waszyngtonem.

Royce Young, dziennikarz ESPN zajmujący się Thunder, napisał za to:

- Oto w jaki sposób podpisanie przez Wizards kontraktu z Brooksem odnosi się do Duranta... W ogóle się nie odnosi. Powiedzmy to w ten sposób - jeżeli Kevin Durant chciałby grać dla Scotta Brooksa, to ten nadal byłby trenerem Thunder.

Nie kupuję w 100 procentach obu powyższych doniesień. Na pewno jest w nich sporo prawdy, ale w ciągu kolejnych tygodni, a pewnie nawet dni, usłyszymy zupełnie inne rzeczy. Musimy pamiętać o jednym. Nawet jeśli Durant nie podpisze w tym roku kontraktu z Wizards, to najprawdopodobniej zwiąże się z Thunder umową tylko na jeden rok. W tym roku "salary-cap" sięgnie 92 mln dolarów i pierwszy rok maksymalnej umowy Duranta wynosić będzie 30 proc. wartości tego "salary-cap". Jeżeli podpisze teraz kontrakt na jeden sezon, to w 2017 roku będzie mógł parafować umowę wynoszącą 35 proc. "salary-cap", które znów ma skoczyć w górę, tym razem do 106 mln dolarów.

Brooks przez wiele lat ciągnął się w samym ogonie trenerów ofensywnych. System gry Oklahomy był uproszczony do izolacji i pick-and-rolli, a w play-off wychodził brak wizji i kreatywności Brooksa. Ile nerwów straciłem oglądając Thunder przez pięć ostatnich lat. Z drugiej strony widzimy teraz, że jego następca Billy Donovan nie zbudował z tą samą grupą graczy nic nowego. Durant i Russell Westbrook  najlepiej się czują atakując jeden na jednego. Osobiście, z biegiem tego sezonu, patrząc na Thunder zaczęło do mnie docierać, że może rzeczywiście rację przez lata mieli ci, którzy uważali, że dla obu lepiej by było gdyby grali w innych zespołach. Że posiadanie dwóch tak dominujących w ataku graczy, przeszkadza w zainstalowaniu bardziej finezyjnej ofensywy, jak choćby ta Warriors, o której pisałem wczoraj.

Plusy Brooksa - bo są takie - to fakt, że stworzył w Thunder obronę, która przez lata była w Top-5 ligi. Uprościł ją w analityczny sposób - wysocy zostawali bliżej obręczy w akcjach pick-and-roll - i skorzystał z fenomenalnego atletyzmu oraz nieskomplikowanych konceptów bez częstej zmiany krycia. Dostosował obronę do talentu swoich zawodników, ich rozmiarów i zasięgu ramion. Miał jednak kłopoty z nią w seriach play-off, kiedy z kolei trzeba było reagować na to co robią rywale. W uproszczeniu, Brooks jechał na tzw presetach.

Jest jednak jeszcze jeden plus (naprawdę?) i powód dla którego najzwyczajniej lubię gościa, obserwując go przez lata na odległość. Gracze Thunder kochali dla niego grać. To było widać. Umiał im sprzedać swoją wizję, potrafił trzymać ich krótko, ale też pozwalać na mnóstwo (przykład Westbrooka). Kto wie, kim byłby Westbrook gdyby nie zielone światło, które konsekwentnie otrzymywał od Brooksa od debiutanckiego sezonu. Głos Brooksa był bardzo ważny i widać to było w reakcjach Duranta, Westbrooka i Serge'a Ibaki kiedy w kwietniu zeszłego roku został zwolniony. Wielokrotnie szli za nim w ogień, odpierając ataki dziennikarzy skierowane w stronę poczciwego "Scotty'ego".

Nie jestem pewien czy Brooks jest lepszy niż Randy Wittman. Tak, to problem. Więcej - nie wydaje mi się, że w ostatnim sezonie Thunder Brooks był lepszy niż Wittman w sezonie 2015/16. Tak naprawdę to trenerzy z podobnej półki. Wizards już od zakończenia sezonu skierowali swój radar tylko w jeden punkt - w kierunku Brooksa. Zero-jedynkowo myślę, że ma to sens, bo lepiej mieć Brooksa i Duranta, niż Wittmana bez Duranta. Z dostępnych na rynku trenerów nie było też wielu lepszych alternatyw. Choć z drugiej strony dziwi mnie trochę, że Wizards chociaż nie spróbowali porozmawiać z Thibodeau i - w mniejszym stopniu - Jeffem Van Gundym.

Jak widzisz, nie wierzę do końca w to o czym napisał dziennikarz Thunder. Wydaje mi się, że "KD2DC", czyli przenosiny Duranta do Wizards, cały czas są możliwe. W 2016 czy w 2017 roku (typuję, że nie stanie się to w tym). Być może potencjał Oklahomy po prostu wyczerpał się na naszych oczach. Być może kontuzje w latach 2012-2014, czyli w latach przed Warriors, zamknęły ich krótkie okno na mistrzostwo. Na dużą scenę weszli Warriors i Thunder zostali w tyle z tym co mają. Chyba, że zaraz zaskoczą wszystkich i zdobędą mistrzostwo NBA. Ale wątpię w to mocno. Są już od lat zbyt przewidywalni w ataku i w tym sezonie zbyt słabi w obronie. To drugie stało się mam wrażenie przez odejście Brooksa.

Dziś trzy mecze serii, w których jest 2-0

Dziś Canal Plus Sport pokazuje trzeci mecz San Antonio Spurs i Memphis Grizzlies  (godz. 3:30). Ale tu - poza tym jak Kawhi Leonard kryje Lance'a Stephensona - nie ma co oglądać. Będzie 3-0. Trzy do zera może być też po trzecim meczu Hawks i Celtics (godz. 2). Pisałem dwa dni temu jak bardzo przydałaby się teraz Celtics lepsza gra Jareda Sullingera. Myślę też, że Brad Stevens może wywrócić swój plan do góry nogami i zamiast grać nisko, zagrać teraz wyższym ustawieniem i atakować zbiórkę defensywną Hawks, spowolnić mecz i wygryźć go na wyniku a'la 88-82.

Trzeci mecz też w serii Cleveland Cavaliers i Detroit Pistons (godz. 1). Typowałem przed tą serią 4-3 dla Cavaliers, ale trener Cavs Tyronn Lue pokazał wyborne usprawnienia w meczach nr 1 i 2, używając najpierw Kevina Love'a, a potem w drugim meczu LeBrona Jamesa na pozycji centra. Pistons nie mieli na to odpowiedzi i nie wiem w jaki sposób ją znajdą. Ich center Andre Drummond - który musi kryć Love'a lub Channinga Frye'a na obwodzie - w tej serii póki co kontestował zaledwie 7 rzutów przy obręczy (7!). Dla porównania Hassan Whiteside w dwóch meczach z Charlotte Hornets robił to 27 razy, a Al Horford 23 razy przeciwko nagle nie grożącym rzutem za trzy Celtics.

Będę zdziwiony jeśli jutro będzie 2-1 w którejś z dzisiejszych serii. Cavaliers "rozwiązali" Pistons, a Celtics i Grizzlies po prostu brakuje zdrowia.

Zobacz więcej publikacji tego autora

Kto ma największe szanse wygrać dziś mecz nr 3?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×