Wielkie legendy pożegnały się z NBA w 2016 roku

Piotr Szarwark
Piotr Szarwark

Tim Duncan 

Kolejny wielki gracz, który w 2016 powiedział "pas". Podobnie jak Kobe Bryant, był ikoną lojalności. Całą karierę - 19 sezonów - spędził reprezentując barwy San Antonio Spurs. Kiedy w tegorocznych play-offach Spurs polegli w półfinale z Oklahomą City Thunder, doświadczony zawodnik nie chciał wypowiadać się na temat swojej przyszłości. Przez kilka następnych tygodni przemyślał jednak wszystkie za i przeciw, po czym w lipcu podjął decyzję o zakończeniu kariery.

ZOBACZ WIDEO Chińczycy inwestują gigantyczne pieniądze w piłkę nożną. "Ta liga ciągle jest prowincjonalna"

W swoim bogatym dorobku zgromadził aż pięć tytułów mistrzowskich, dwukrotnie został wybrany MVP rozgrywek regularnych trzy razy MVP finałów. 15-krotnie wybiegał na parkiet w All-Star Game. Bez wątpienia zostanie zapamiętany jako podkoszowy dominator, choć w ostatnim sezonie nie był już tak efektywny. 

Zaliczył aż dziewięć sezonów, w czasie których notował średnie na poziomie double-double. Na parkiecie zawsze z kamienną twarzą. Stronił od kontrowersji, dlatego często mówiono, że jest po prostu nudnym graczem. Bez względu na to, miał talent, który każdy trener chciałbym mieć w swojej rotacji. A miał tylko jeden - Gregg Popovich.

Którego z zawodników będzie brakować najbardziej na parkietach NBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna / ESPN
Zgłoś błąd
Komentarze (0)