W tym meczu było wszystko - prawdziwe szaleństwo w Toruniu

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Szaleństwo w końcówce

Na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu gdynianie po dwóch rzutach wolnych Przemysława Żołnierewicza prowadzili różnicą pięciu punktów. Byli na najlepszej drodze do sensacyjnego zwycięstwa w grodzie Kopernika.

Tym bardziej, że torunianie nie mieli już przerw do wykorzystania. Piłkę na pole ataku szybko przeniósł Łukasz Wiśniewski - przymierzył z siedmiu metrów i zmniejszył straty do dwóch "oczek". Wtedy... Przemysław Frasunkiewicz chciał wziąć przerwę, ale... - Spóźniłem się z wzięciem czasu - relacjonuje trener Asseco Gdynia.

Piotr Szczotka tak niefrasobliwie wyrzucił piłkę z autu do Krzysztofa Szubargi, że torunianie za sprawą Obie Trottera znów znaleźli się w jej posiadaniu. Amerykanin oddał ją do Jure Skificia, który przymierzył z półdystansu. Trafił i doprowadził do dogrywki.

ZOBACZ WIDEO Pięć bramek w pół godziny - Sevilla rozbiła Deportivo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Wierzyłem w odrobienie strat. Gdyby tak nie było, to nie postawiłbym zasłony Łukaszowi, żeby mógł zdobyć pierwszą trójkę, a potem nadzieja jeszcze mocniej wzrosła i udało się doprowadzić do dogrywki - wspomina Sulima.

- To było jakieś wariactwo. Najpierw prowadziliśmy 22 punktami w drugiej kwarcie, by przegrać fragment 20:4 i goście odrobili straty. Później znów prowadziliśmy wysoko na początku ostatniej kwarty, ale daliśmy Asseco znów wrócić do gry. Później sami byliśmy pod ścianą, ale udało się ostatecznie wyjść zwycięsko z tego meczu - podkreśla Winnicki.

- W końcówce zabrakło nam chłodnych głów. W takich meczach uczymy się najwięcej, wciąż jesteśmy młodym zespołem - zaznacza Żołnierewicz.

Kto powinien zostać MVP tego spotkania?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)