25-letni Polak robi furorę w NBA. Rafał Juć: Moja praca to styl życia

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Życie na telefonie nie męczy? Czy w ogóle może pan sobie pozwolić na chwilę odpoczynku?

Pewnie gdybyś spytał moją dziewczynę czy rodziców to powiedzieliby, że zdecydowanie za dużo "jestem na" telefonie. Skauting - jak każda praca - ma swoje plusy i minusy. Już wielokrotnie to mówiłem, ale z szacunku do osób ciężko pracujących fizycznie, ja nazywam skauting stylem życia. Trzeba oddać się temu totalnie, ale ja jestem zakręcony do tego stopnia na punkcie koszykówki, że nawet pracując w innej profesji zapewne sprawdzałbym nowinki transferowe i oglądał mecze w wolnej chwili. Dla mnie to spełnienie cytatu "znajdź pracę którą kochasz a nie przepracujesz ani jednego dnia."

Można powiedzieć, że jestem panem swojego czasu. Sam zarządzam swoim grafikiem, nie chodzę do biura. Ciężko coś zaplanować z wyprzedzeniem, granie w koszykówkę co tydzień ze znajomymi też odpada. Aczkolwiek nigdy bym nie narzekał - podróżuję, poznaję świetnych ludzi, oglądam koszykówkę na wysokim poziomie, jestem blisko mojej ukochanej ligi NBA, a do tego dostaje jeszcze za to wszystko pieniądze. Wiele osób marzy o pracy skauta, ale szybko rezygnuje czy się poddaje - trzeba być absolutnie zakochanym w koszykówce. Ta praca to oglądanie 2-3 spotkań dziennie, praca do późnych godzin nocnych - ze względu na różnicę w czasie w stosunku do USA - podróżowanie 150-200 dni w ciągu roku. Jeśli chodzi o odpoczynek to jako takich tradycyjnych wakacji nie mam, czerwiec, lipiec i sierpień to najbardziej pracowite miesiące w mojej pracy, ale zazwyczaj we wrześniu - tuż przed sezonem - jest czas by naładować akumulatory.

"Sam zarządzam swoim grafikiem, nie chodzę do biura" - mówi 25-letni człowiek, który jest sam dla siebie szefem w klubie NBA. Piękny sen trwa?

Aż trudno uwierzyć, że właśnie rozpoczynam szósty sezon pracy dla Denver. Nie mogłem trafić lepiej - a warto przypomnieć, że w 2013 Nuggets nie byli jedyną drużyną, która zaoferowała mi pracę. Mamy dość mały sztab skautingowy, bo liczący tylko 10 osób, aczkolwiek to sprawia, że każdy uczestniczy we wszystkich aspektach (draft, wolna agentura, wymiany), jest dużo więcej interakcji, często podróżujemy razem - co daje świetne warunki do rozwoju. Sztab skautingowy w lidze NBA jest o tyle specyficzny, że oprócz prezesa i dyrektorów większość pracowników jest rozsianych po całych Stanach, a nieraz po całym świecie. Poniekąd jesteśmy zewnętrznymi najemnikami, każdy z nas ma swoje ambicje, cele, wyraziste opinie. Nasz szef stara utrzymać się motywację swoich ludzi poprzez ciągłe inwestowanie w nasz rozwój. Stąd też zakres moich obowiązków zwiększa się z każdym rokiem. Mimo że na "papierze" jestem skautem na Europę, to coraz częściej przebywam w Denver, jestem wysyłany na mecze G league, prestiżowe turnieje high school, eventy NCAA. W tym roku byłem też zaangażowany w budowę naszego składu na Ligę Letnią - udało mi się przekonać szefostwo do sprawdzenia kilku zawodników z mojego polecenia.

Sama naturalizacja to rozwiązanie krótkoterminowe, nie powinno przysłaniać problemów, i iść w parze z rozwiązaniem długoterminowym. Ostatnio rozmawiałem na ten temat z trenerem mocnej europejskiej reprezentacji i użył fajnej metafory: "z naturalizacją jest jak z używaniem kalkulatora na testach z matematyki. Trzeba umieć liczyć, mieć podstawową wiedzę. Kalkulator to tylko narzędzie które może pomóc uzyskać pozytywny rezultat. Tak samo jest z naturalizacją.

Pamięta pan swoje początki w Denver Nuggets? Nieprawdopodobne, ale miał wtedy zaledwie 21 lat!

Pamiętam ten dzień jak by to było dzisiaj. To niczym piękny sen. Wszystko potoczyło się tak szybko - telefon z propozycją pracy, rozmowa kwalifikacyjna, ustalenie szczegółów, wylot do Denver, że nawet nie było czasu się tym cieszyć. Już od dwóch lat zanim dostałem tę pracę współpracowałem z klubami NBA jako zewnętrzny konsultant, aczkolwiek to było inne wyzwanie, inna odpowiedzialność. Początki były o tyle trudne, że zostałem rzucony na głęboką wodę - musiałem stworzyć dywizję skautingu europejskiego od nowa. Sam tworzyłem bazę informacji, wzorce raportów, listy zawodników. A do tego byłem dość nowy w branży, no i najmłodszy wśród skautów - wiadomo jak to jest, starsi koledzy po fachu patrzyli mi na ręce.

Filozofia pracy dla Nuggets jest o tyle wyzwaniem, że mamy swoje obowiązki, dostajemy zlecenia, ale szefostwo zostawia nam dużo inwencji, kładzie spory nacisk na kreatywność, trzeba być proaktywnym. Na szczęście szybko wyrobiłem sobie wiele zaufanych kontaktów, wiele pomogli skauci z innych drużyn, wiele decyzji konsultowałem. Teraz do mnie zgłasza się wielu aspirujących czy początkujących skautów, zawsze chętnie pomagam. Bardzo było mi miło, gdy w zeszłym roku zgłosili się do mnie Phoenix Suns z prośbą polecenia potencjalnych skautów w Europie. Wymagania? "Żeby byli tacy jak Rafał Juć - młodzi, ambitni, ciężko pracujący i otwarci na naukę."

Słyszałem, że inne kluby chciały pana przechwycić z Nuggets. W tym gronie byli m.in. Cleveland Cavaliers. Co pan na to?

Moim celem jest jak najdłuższe pracowanie dla Nuggets. Jak już wcześniej mówiłem - w Denver mam najlepsze warunki do rozwoju, jest to organizacja bardzo mocno nastawiona na Europę. Wiele osób postrzega kluby NBA przez pryzmat gwiazd czy historii, ale w mojej pracy dużo ważniejsze są takie aspekty jak budżet organizacyjny, twoje miejsce w hierarchii, strategia i plan rozwoju. Pod tym względem nie wiem czy może być lepiej niż w Nuggets. Jeśli chodzi o oferty to jeszcze nigdy nie było sytuacji, abym był bez kontraktu, tak więc nigdy oficjalnie nie było oferty z innego klubu. Mogę jednak przyznać, że w ostatnich latach 2-3 kluby wyrażały wstępne zainteresowanie moją osobą.

Pan jest na kontrakcie w Nuggets?

W odróżnieniu od kontraktów zawodników - umowy skautów i innych pracowników w NBA nie są jawne, aczkolwiek struktura i zapisy są bardzo podobne do tych, które podpisują gracze. O zarobkach poszczególnych pracowników decydują budżet klubu, twoje doświadczenie, sukcesy w drafcie, zainteresowanie z innych klubów. Piękno ligi NBA polega na tym, że każdy ma szansę - bez względu czy tak, jak ja jesteś chłopakiem z Polski, byłym zawodnikiem czy też prawnikiem z Wall Street. Często podawanym przykładem jest Masai Ujiri, który - nomen omen - zaczynał w Denver jako niepłatny stażysta, a obecnie to prezes Toronto Raptors, zarabiający ponad 6 milionów dolarów rocznie. Jeśli chodzi o moją sytuację jestem pod kontraktem, klub wyraził chęć przedłużenia naszej współpracy.

Taką drogą chciałby pan podążyć?

Od kolejnego sezonu będziemy posiadać już drużynę w G league, na pewno będzie więcej obowiązków, być może pojawią się nowe możliwości. Na ten moment skupiam się na swojej pracy. Staram się ciągle rozwijać, ale trzeba przyznać, że Europejczykom jest dużo trudniej dostać pracę w Stanach. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, docelowo chciałbym być odpowiedzialny za budowę własnej drużyny, jeśli to nie będzie możliwe w NBA, to nie wykluczałbym pracy dla silnych klubów europejskich.

Ile dni w roku spędza pan na podróżach?

Spędzam około 150-200 dni w ciągu roku w trasie, w większości po Europie. Całe życie mieszkam w Warszawie, mam tutaj swój dom. Dzięki centralnej lokalizacji mogę łatwo dostać się zarówno na Wschód, jak i Zachód.

Ma pan w Europie takie miejsce, które szczególnie lubi odwiedzać?

Każdy ze skautow ma swoje ulubione miejsca, ale prawda jest taka że jeździmy tam gdzie będą zawodnicy - raz to będzie Mediolan, a raz Kijów. Już samo układnie terminarza i zarządzanie czasem to niełatwa sprawa. Kluczem jest żeby - bez względu gdzie się jest - mieć swoje nawyki i rutynę. Mi osobiście najbardziej podoba się Barcelona. Można powiedzieć ze to europejska stolica koszykówki, a do tego miasto ze świetnym jedzeniem, kulturą, zabytkami.

Na kolejnej stronie Rafał Juć opowie o kredycie zaufania, reprezentacji Polski i wywołującym spore kontrowersji procesie naturalizacji zawodników

Czy jesteś za tym, żeby PZKosz naturalizował kolejnego zawodnika do polskiej kadry?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×