Stephen Curry. Zabójca o twarzy dziecka
Za sukcesem stoi kobieta
Bez niej nie byłoby niczego. Poznali się w 2002 roku roku... w kościele. Oboje pochodzili z niezwykle katolickich rodzin i wiara była dla nich bardzo ważna. Ayesha jest dla niego odskocznią od koszykarskich tematów, mało interesowała się wyczynami swojego męża.
- To było dla mnie bardzo ważne - nie ukrywa Curry. - Nigdy nie przejmowała się koszykówką, w nosie miała wszystko, co było z tym związane. Nie pozwalała robić mi wszystkiego, na co miałem ochotę, imponowała mi - przyznał koszykarz.
Pobrali się w 2011 roku w Charlotte, kiedy Curry nie był jeszcze wybijającą się jednostką Warriors. Ich małżeństwo przetrwało największą próbę, gdy Stephen był na czołówkach wszystkich gazet i portali społecznościowych. Sława nie zmieniła żadnej ze stron. Curry zamyka się w świecie własnych wartości, a Ayesha potrafi czepiać go o prozaiczne sprawy życia codziennego.
- Często dostaję ochrzan jak nie posprzątam lub nie wyrzucę śmieci - śmieje się koszykarz. W jego biografii "Potrójne Oblicze" czytamy: "Curry i Ayesha bawią się na dywanie z dziećmi, jedzą rodzinne obiady. Mają grupkę przyjaciół i potrafią kłócić się nawet o gry planszowe. Są wręcz idealni".
Stephen jest ambasadorem wielkiej marki odzieży sportowej. Grywał w golfa z byłym prezydentem Barackiem Obamą, próbowano z niego zrobić celebrytę niczym aktorzy z Hollywood. On jednak pozostał takim samym człowiekiem jak na początku drogi na szczyt.
Ich małżeństwo jest niemal wzorcowe. Mają trójkę dzieci: 6-letnią Riley, 3-letnią Ryan oraz niespełna rocznego syna Canona.
Będzie legendą
Stephen Curry już zapisał się złotymi zgłoskami w historii rozgrywek. To MVP ligi w sezonach 2014/15 i 2015/16. Jest także trzykrotnym mistrzem NBA (2015, 2017, 2018). Z reprezentacją USA dwa razy zdobył złoty medal olimpijski. W lipcu 2017 roku podpisał nowy, pięcioletni kontrakt opiewający na 205 mln dolarów.
Co najważniejsze, nie widzi innej możliwości, jak zakończenie kariery właśnie w Golden State Warriors. - Tak, zrobię to na pewno. To jest mój dom. To miejsce, gdzie chcę być z oczywistych powodów - odpowiadał zdecydowanie Steph.
Zobacz także: NBA. Gregg Popovich nie odejdzie na emeryturę
31-letni koszykarz urodził się w Akron, stanie Ohio, dorastał w Charlotte, spędzał tam wiele czasu ze względu na występy ojca, Della w drużynie Hornets. Teraz nie wyobraża sobie życia bez Kalifornii, San Francisko i Oakland.
- Kocham to miejsce, tę atmosferę. Jedyny powód, dla którego byłem ostatnio w domu, to ślub mojej siostry, albo wtedy, kiedy graliśmy mecz przeciwko Hornets. Nie ma mnie tam zbyt często. Mój umysł i głowa są w moim mieście przy Warriors - mówił w 2018 roku rozgrywający.