MVP sezonu 2019/2020: Jarosław Zyskowski
Długo zastanawialiśmy się nad wyborem MVP skróconego sezonu (poprzez pandemię koronawirusa - rozegrano 175 meczów - przyp. red.) w Energa Basket Lidze. Kandydatów było trzech: Jarosław Zyskowski, Ricky Ledo i Tweety Carter.
Ostatecznie wybór padł na tego pierwszego, który był wiodącą postacią mistrzowskiego Stelmetu Enea BC Zielona Góra. "Zyzio" imponował równą grą, pewnością siebie, stabilnym rzutem z dystansu i ogromnym cwaniactwem.
- Nie ukrywałem, że trochę czekałem na taki moment, w którym będę mógł
pokazać pełnię swoich umiejętności w ataku. Trener Tabak stawia na mnie,
jestem jedną z głównych opcji w ataku - mówi zawodnik.
Po raz trzeci z rzędu zakończył sezon na szczycie EBL. Miał świetne wskaźniki statystyczne: 15,7 punktu (54 proc. z gry), 3,5 zbiórki, 1,6 asysty. Do tego trafiał 47 procent rzutów z dystansu, co było jego najlepszym wynikiem w karierze.
27-letni koszykarz ma za sobą znakomite miesiące, które zaprocentowały powołaniem do seniorskiej reprezentacji Polski. Zyskowski zadebiutował w meczach z Izraelem i Hiszpanią.
EBL. Arkadiusz Miłoszewski: Tabak mnie męczy. Kiedyś mu za to podziękuję (wywiad)
EBL. Jarosław Jankowski: Koronawirus sparaliżuje polską koszykówkę. Należy zrobić ligę bez spadków w przyszłym sezonie
EBL. Radosław Piesiewicz, prezes PLK i PZKosz: Anwil chwalony w Europie. Jest duża szansa na "dziką kartę" w LM
[nextpage]
Najlepszy trener: Żan Tabak
Kolejny trudny wybór, bo do tego miana pretendowali także David Dedek (Start Lublin rewelacja rozgrywek) i Igor Milicić, który z Anwilem zgarnął dwa tytuły: Puchar i Superpuchar Polski. Jednak najlepiej i najrówniej grającą drużyną był Stelmet Enea BC. Chorwat Żan Tabak sprawił, że zielonogórski zespół odzyskał blask i znów mówiło się o nim w samych superlatywach.
Świetne wyniki (m.in. 15 zwycięstw z rzędu w PLK) to jedno, ale przede wszystkim styl gry robił ogromne wrażenie. Kibice oglądali agresywnie grający zespół, który miał jasno określone zasady w obronie i dzielił się piłką w ataku. Nie można też zapomnieć o tym, że Stelmet był jedną z rewelacji mocno obsadzonej ligi VTB. Na ten moment zielonogórzanie z bilansem 8:11 zajmują 7. miejsce.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja na meczu rezerw Realu. Bezmyślne zachowanie Rodrygo
[nextpage]
Największy postęp: Mateusz Dziemba
Start Lublin był największą rewelacją sezonu 2019/2020. Trener Dedek stworzył świetnie pracujący zespół. Mateusz Dziemba miał na to wielki wpływ. Rozegrał najlepszy sezon w karierze, robiąc ogromne postępy względem minionych rozgrywek. W końcu pokazał pełnię swoich możliwości.
Notował średnio 10 pkt, 3.1 zbiórki i 2.5 asyst. Jeszcze w trakcie sezonu ludzie z innych klubów dopytywali o jego przyszłość. "Ale on gra, ma kontrakt na kolejny sezon?" - pytali. On ma ważną umowę i liczy, że kolejne rozgrywki będą jeszcze lepsze.
- Niejednokrotnie z trenerem rozmawiałem, jaki mam przydział w drużynie i musiałem to po prostu zaakceptować. Póki co wychodzi dobrze. Wiadomo, są rzeczy i szczegóły do poprawy, gdzie można coś zrobić lepiej. Co do nagrody, to nie mam parcia - jeżeli jest - żeby ją wygrać. Po prostu liczą się zwycięstwa. Nagroda to taki osobny, miły akcent - mówił jeszcze w trakcie trwania sezonu.
[nextpage]
Najlepszy obrońca: Michał Sokołowski
Tutaj było sporo kandydatów - m.in. Thomasson, Jones czy Paliukenas, ale nasz wybór padł na Michała Sokołowskiego. Mocno haruje po tej stronie boiska. Nieustępliwy, potrafiący uprzykrzyć życie rywalom. Igor Milicić korzystał z jego walorów defensywnych i często wysyłał do krycia najlepszych zawodników rywali.
Tak było np. w meczu z AEK Ateny, gdzie "Sokół" znakomicie "zaopiekował się" Keithem Langfordem, który wtedy był królem strzelców Basketball Champions League. Doświadczony Amerykanin we Włocławku trafił tylko 5 z 13 rzutów z gry i popełnił aż pięć strat.
Trenerzy Milicić i Taylor zgodnie podkreślają, że Sokołowski jest sercem ich zespołów. 27-latek jest niezwykle uniwersalny. Imponuje także boiskowym sprytem i inteligencją.
[nextpage]
Najlepszy rezerwowy (co najmniej 51 procent meczów z ławki): Ivica Radić
Ivica Radić 13 z 22 meczów w Energa Basket Lidze rozpoczynał jako rezerwowy. Początki w Stelmecie miał trudne, ba, nawet były takie głosy, że trzeba go zwolnić. Chorwat nie umiał pokazać swoich umiejętności, ale z meczu na mecz czuł się coraz pewniej na boisku, co przekładało się na jego grę i osiągnięcia statystyczne. Później stał się kluczowym elementem w układance Żana Tabaka, często grał nawet lepiej niż Drew Gordon, podstawowy center zielonogórskiego zespołu. Zakończył rozgrywki ze statystykami: 12,6 punktu i 6,2 zbiórki na mecz. Jego zabójcze "haczyki" będą się długo śnić rywalom.
- Na początku się trochę męczyłem, ale myślę, że z biegiem czasu pokazałem dobry basket. Trener tu mi dużo pomógł - dawał mi dużo rad, a jest przecież doświadczonym podkoszowym. Dużo też pracował nad moją mentalnością, nad tym, żebym zawsze walczył na całego. Chłopaki świetnie mnie wykorzystywali pod koszem - mówi Radić na łamach "Radia Zielona Góra".
[nextpage]
Najlepszy młody zawodnik (rocznik 1999 i młodszy): Adrian Bogucki
Rewelacyjne postępy pod względem sportowym i fizycznym w sezonie 2019/2020 poczynił 20-letni Adrian Bogucki. Koszykarz notował 10,9 punktu i 7,1 zbiórki. W jedenastu meczach przekroczył granicę 10 i więcej punktów. Przeciwko Polskiemu Cukrowi, w którym występują Damian Kulig i Alade Aminu, zdobył 14 pkt i 7 zb. Bogucki był nawet mocnym kandydatem do dwunastki, ale ostatecznie zdecydowano się na Olka Balcerowskiego.
- Poprawiłem grę na pick&rollu w obronie. Lepiej też wykańczam akcje spod samego kosza. Mniej popełniam już takich koszykarskich "baboli", które wcześniej powodowały, że szybko się frustrowałem. Na pewno lepiej czytam grę i ustawienia rywali - mówi Bogucki, któremu skończył się kontrakt z HydroTruckiem. Z naszych informacji wynika, że kilka klubów już teraz pyta o możliwość zakontraktowania go na kolejny sezon.
[nextpage]
Najlepszy polski debiutant: Aleksander Dziewa
Aleksander Dziewa - po dwóch latach spędzonych w I lidze - w końcu zameldował się na parkietach Energa Basket Ligi. W debiutanckim sezonie pokazał się z dobrej strony, udowodnił, że jest w stanie rywalizować z lepszymi od siebie zawodnikami. Był ważną częścią w układance Śląska Wrocław. Sporo zyskał na współpracy z Kamilem Łączyńskim, który często w ostrych słowach pokazywał mu, jak ma wykonywać pewne ruchy na boisku. Gdy "Łączki" zabrakło w ostatnim meczu, Dziewa mówił, że Śląsk grał bez generała. 23-letni podkoszowy przeciętnie notował 9.6 pkt oraz 3.9 zb.